Thurnbichler oburzony: Dla nas to najgorsze, co mogło się wydarzyć

Od nowego sezonu najlepsze reprezentacje będą mogły zgłosić mniejszą liczbę skoczków do weekendów konkursowych. Zdaniem Thomasa Thurnbichlera zmiana przepisów przez FIS negatywnie wpłynie na przyszłość skoków narciarskich.

W związku ze zmianą przepisów Polska będzie mogła wystawić pięciu skoczków, a nie sześciu, jak do tej pory. Według Thomasa Thurnibhclera na tym stracą przede wszystkim utalentowani i perspektywiczni skoczkowie z najlepszych reprezentacji, a w dalszej przyszłości jeszcze bardziej ucierpią całe skoki narciarskie.

Zobacz wideo Sędzia Wróg. Odcinek 3

FIS zmienia limity. Thurnbichler grzmi

Dotychczas najlepsze reprezentacje mogły wystawić maksymalnie po sześciu zawodników, z czego czołowa trójka mogła zyskać dodatkowe miejsce w Pucharze Kontynentalnym i dzięki temu miała nawet siedmiu skoczków podczas weekendu Pucharu Świata. Od sezonu 2023/2024 limity skoczków będą mniejsze o jeden, czyli największe reprezentacje będą miały po pięciu skoczków, ewentualnie sześciu, licząc dodatkowe miejsce z PK.

Dużo bardziej zmniejszono limity w konkursach z tzw. kwotą krajową. Razem z nią dotychczas maksymalna liczba skoczków wynosiła 13. Od teraz będzie ich 10.

Założeniem zmian jest chęć dania więcej szans nieco słabszym krajom, by ich skoczkowie mogli się rozwijać i zbliżyć do poziomu czołówki Pucharu Świata.

Sandro Pertile przekonywał w rozmowie ze skijumping.pl, że zmiany proponowane przez FIS. Ale kilka reprezentacji wyraziło sprzeciw, w tym Polska, Austria i Słowenia. Zastrzeżenia mieli Niemcy, którzy ostatecznie poparli pomysł.

- Byli "za", natomiast zaznaczyli, iż kraje wspierające inne państwa, jak Norwegowie w zeszłym roku, powinny mieć jedno miejsce startowe więcej, mieli inne spojrzenie na sprawę - wyjaśnił Thomas Thurnbichler na łamach skijumping.pl.

Trener polskiej kadry skoczków grzmiał po decyzji FIS-u. Nie widział w niej niczego dobrego dla skoków narciarskich, a najbardziej pokrzywdzona jest elita tej dyscypliny.

- To oczywiste, że mniejsze nacje powiedzą "tak". Dla nas, a także reszty większych ekip, to najgorsze, co mogło się wydarzyć. Sprawa nie dotyczy tylko reprezentacji Polski, ale generalnie dużych graczy. Tracimy rozwojowe miejsce startowe. Myślałem o tym na przykładzie minionej zimy. Jan Habdas czy Tomasz Pilch nigdy nie dostaliby szansy pokazania swoich umiejętności w Pucharze Świata - komentował.

- To zła decyzja dla przyszłości skoków. Obniżamy poziom zawodów. Według mnie głównym powodem są pieniądze, a drugim promocja mniejszych reprezentacji. Na końcu chodzi o poziom sportowy. Jeżeli słabsze kraje będą pracowały ciężej, wówczas wywalczą sobie swoje miejsce - stwierdził.

Nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich ma ruszyć 25 listopada w fińskiej Ruce. We wstępnym kalendarzu jest przewidywany cykl Polish Tour 2024, w którym skoczkowie będą rywalizować na skoczniach w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem w przeciągu ośmiu dni. Ostateczny kalendarz nie został jeszcze zatwierdzony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.