Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie czescy kombinatorzy norwescy pokazali się z dobrej strony, ponieważ wszyscy zajęli miejsca w czołowej 30 i to w obu konkursach. Zaś w rywalizacji drużynowej Czesi zajęli szóste miejsce, kończąc rywalizację tuż za Francją. To był najlepszy moment za kadencji Roberta Matei, który rozstał się z kadrą naszego południowo-zachodniego sąsiada.
Robert Mateja przejął reprezentację czeskich kombinatorów przed startem sezonu 2020/2021. Większych sukcesów zawodnicy nie odnotowali, choć mogli być zadowoleni ze swojej postawy na zeszłorocznych IO. Ostatnia zima nie była już tak dobra jak występy w Chinach. Jak informuje portal skijumping.pl, obie strony postanowiły zakończyć współpracę.
Mateja uczył się fachu trenerskiego od Fina Hannu Lepistoe. Na mistrzostwach świata juniorów w Erzurum w 2012 r. i Libercu w 2013 r. prowadził polską kadrę skoczków narciarskich. Pod jego okiem dwukrotnie zdobyli drużynowe wicemistrzostwo świata. Dorzucili do tego dwa srebrne medale w rywalizacji indywidualnych (Aleksander Zniszczoł w 2012 i Klemens Murańka w 2013). Miał też wpływ na życiową formę Jana Ziobry w sezonie 2013/2014.
W kolejnych latach młodzi skoczkowie pod jego wodzą nie odnosili takich sukcesów, a za taki stan rzeczy obwiniał Stefana Horngachera, który przemodelował sposób funkcjonowania całej kadry narodowej.
- Grupa się zabetonowała. Nie było współpracy między poszczególnymi kadrami takiej, jakiej wszyscy oczekiwaliśmy. Podstawowe zadanie trenera jest takie, że pracuje na swój wynik i to Stefanowi wychodziło znakomicie, ale cały system współpracy bardzo mocno się zachwiał - tłumaczył Mateja, cytowany przez skijumping.pl.