Loty narciarskie w Planicy pokazały swoje groźne oblicze. Skoczkowie z samego rana zameldowali się na skoczni i już na pierwszym treningu dramat przeżył Kazach Siergiej Tkaczenko. Startujący z jednym z pierwszych numerów zawodnik po krótkim locie na 151 m zaliczył dodatkowo wywrotkę tuż po lądowaniu. Bardziej niż losem zawodnika przejęto się jednak nietypową konsekwencją jego upadku.
Podczas gdy zawodnik zsuwał się po zeskoku, wypięła mu się jedna z nart, a następnie wbiła w zeskok. Widok zrobił piorunujące wrażenie. Jak poinformował na Twitterze dziennikarz Skijumping.pl Dominik Formela, ze zdrowiem Tkaczenki jest "wszystko OK".
Kazach wstał samodzielnie, ale skocznie opuścił przy asyście służb medycznych. Na drugim treningu i w kwalifikacjach już się nie pojawił. Twitterowy profil poświęcony skokom inSJders zastanawiał się nad przyczyną tak dziwnego zachowania narty. "Siergiej Tkaczenko upadł po lądowaniu. Wstał samodzielnie, ale… narta nie. Kino! Pierwszy raz w życiu coś takiego widzimy na skokach. Magia płaskich dziobów od Slatnara?" - rzucił hipotezę, przypominając o nowości wprowadzonej przez słoweńskiego producenta nart.
Upadek Tkaczenki to już kolejne nieszczęście na Letalnicy w tym tygodniu. Wcześniej podczas testowania skoczni jeszcze groźniej wyglądał upadek Taja Ekarta. Słoweniec stracił równowagę po wyjściu z progu i z dużym impetem uderzył o zeskok. Połamał przy tym obie narty.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Na ten weekend zaplanowane są dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy. W piątek rywalizacja rozpocznie się o godz. 15:00. W sobotę i w niedzielę zawody wystartują zaś o 10:00.