Dla Habdasa konkurs w Lahti był zaledwie dziesiątymi zawodami Pucharu Świata, w których przeszedł przez kwalifikacje. Na awansie do "50" jednak nie poprzestał.
Dzięki próbie na aż 124 metry przy dobrych warunkach - wietrze 1,23 metra na sekundę pod narty, przez który miał odjęte 12,2 punktu - Polak przez pewien czas prowadził nawet w pierwszej serii konkursowej. Ostatecznie zajął w niej jedenaste miejsce, najwyższe spośród polskich skoczków. Skakałby w drugiej serii, ale ją odwołano.
Habdas pozostał zatem na jedenastym miejscu, oczywiście najlepszym w karierze, bo do tej pory punktował dwukrotnie - po 17. pozycji w Rasnovie i 21. w Zakopanem. Teraz zgromadził ich nieco więcej - 24 - i w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata awansował na 43. miejsce z dorobkiem 48 punktów.
To także wyjątkowy wynik w ostatniej historii polskich skoków: bo najlepszy w przypadku zawodników poniżej 20. roku życia aż od blisko 10 lat. Ostatni raz tak wysoko znalazł się Klemens Murańka, który w grudniu 2013 roku był siódmy w konkursie w Engelbergu. Miał wtedy 19 lat, tyle, co teraz Habdas.
- Traktuję ten wynik z przymrużeniem oka - mówił jednak z rozbrajającą szczerością Jan Habdas po zawodach w rozmowie z Eurosportem. - Sam uważam, że zawody nie powinny być kontynuowane. Złożyło się tak, że wyciągnąłem bardzo szczęśliwy los na loterii, skorzystałem z niego i wszystko się bardzo ładnie poukładało. Dlatego bardzo cieszę się z tej lokaty, ale trzeba to traktować z przymrużeniem oka, bo to nie były sprawiedliwe zawody - ocenił Polak.
- Jest dużo emocji. Nawet w szatni myślę sobie: a fajnie byłoby, gdyby odwołali tę drugą serię. To byłoby coś. I rzeczywiście tak się stało. Tak samo przed pierwszą serią pomyślałem: fajnie byłoby, gdybym miał fajny warunek. I też tak było - wskazał Habdas. - Te zawody nie obrazują do końca, na jakim poziomie sportowym się znajduję, bo było tu dzisiaj bardzo dużo szczęścia - dodał.
Co dalej z polskim skoczkiem? Czy pojedzie na pierwsze w karierze zawody na mamucie w Planicy? - Trener na pewno podejmie bardzo dobrą decyzję, powołując drużynę na Planicę. I jeżeli się tam nie znajdę, to ja wcale nie będę się gniewał. Na pewno bardzo bym się bał tam skoczyć. Nigdy nie miałem jednak tak, żeby zjechać na dół na wyciągu, zrezygnować ze skoku. Jakbym się już tam znalazł, to pewnie oddałbym ten skok - zdradził Habdas.
- Jestem zmęczony tym sezonem. Był długi i wymagający. Bardzo dużo się działo i myślę, że mogę być z niego zadowolony - podsumował 19-latek, który w tym sezonie poza pierwszymi punktami w PŚ gromadził doświadczenie podczas Turnieju Czterech Skoczni, a także zdobył dwa medale mistrzostw świata juniorów - brąz indywidualnie i srebro w drużynie. Teraz pora na kolejną nagrodę, ale i wyzwanie, którym byłyby loty, albo zasłużony odpoczynek.