Podczas niedawno zakończonych mistrzostw świata w Planicy, Piotr Żyła skakał tak, jak w najlepszych momentach swojej kariery. Doświadczony zawodnik nie tylko zdobył tytuł mistrza świata na skoczni normalnej, ale i dawał z siebie wszystko na dużym obiekcie. Niestety, teraz jego forma jest wyraźnie słabsza.
Pod koniec czempionatu w Słowenii do jednego z naszych najlepszych zawodników w historii przyczepiła się choroba, która wyraźnie utrudniała mu rywalizację. Osłabienie organizmu doświadczonego skoczka było widoczne, zwłaszcza przez słabsze rezultaty.
Od początku cyklu Raw Air Polak nadal nie jest sobą. W trakcie weekendu w Oslo udawały mu się jedynie pojedyncze próby, przez co awanse do czołowej dziesiątki i obrona piątego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wydają się praktycznie niemożliwe. Według trenera Kazimierza Długopolskiego problem jest zdecydowanie głębszy, niż wstępnie mogło się wydawać.
- Piotrek w Planicy wyglądał zupełnie inaczej. Jego nastawienie, postawa, mowa ciała wyglądała inaczej. Widać było w nim głód zwycięstwa i nieprawdopodobną motywację. Szczerze mówiąc, obserwując go w Norwegii, nie widzę tej ikry. Mistrzostwo świata mogło go wybić z rytmu i niestety chyba tak się stało. Infekcja infekcją, ale od jej początku minęło sporo czasu, a wyniki się nie poprawiają. Robi bardzo dużo błędów, jest niespokojny w locie, taki chaotyczny. To skutkuje utratą wielu metrów, stąd falowanie nart w trakcie lotu i problemy po wyjściu z progu. Zdecydowanie brakuje koncentracji i luzu - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z "WP Sportowe Fakty".
Na ten moment Piotr Żyła utrzymuje jeszcze piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jego przewaga nad szóstym Andreasem Wellingerem i siódmym Ryoyu Kobayashim to jednak zaledwie 11 i 69 punktów. W cyklu Raw Air Polak zajmuje obecnie 21. lokatę ze stratą 181,1 punktu. Przed nim klasyfikowani są m.in. Niko Kytosaho czy Maximilian Steiner.