Stefan Hula do reprezentacji Polski dołączył w 2003 roku. Przez lata nie był w stanie osiągać dobrych wyników i nie przebijał się do czołówki Pucharu Świata. Dopiero w sezonie 2015/16 pod okiem trenera Łukasza Kruczka zaczął prezentować dobrą formę. Przełożyło się to na kolejne dobre lata, czego zwieńczeniem był sezon 2017/18, w którym zajął piąte miejsce na IO w Pjongczangu, prowadząc po pierwszej serii na skoczni normalnej. Na tych samych igrzyskach zdobył brąz w konkursie drużynowym, a jeszcze w 2018 roku stał na trzecim stopniu podium w drużynówce na MŚ w lotach narciarskich. 12 marca ogłosił zakończenie kariery i wystąpił w ostatnim konkursie Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem.
Igrzyska olimpijskie w Pjongczangu to zarazem największy sukces i największy pech Stefana Huli. Pechowy brak medalu w konkursie na skoczni normalnej to najczęściej przypominany przez dziennikarzy moment kariery zawodnika ze Szczyrku.
"Solidny punkt drużyny przez lata. Zawodnik, który wzbudzał ogromną sympatię. Był o krok od indywidualnego medalu olimpijskiego... Szkoda, że to już koniec. Stefan, dzięki za wszystko!" - pisze Adrian Lozio z profilu PodNarty.
Podobnie wspomina o tym Wojciech Piela z Viaplay i Kanału Sportowgo. "Niesamowita historia gościa, który nie był nawet kimś z drugiego szeregu, a doszedł na szczyty. Medal w drużynie na IO i ten konkurs... Świetny sportowiec. Kariera przez duże K" - czytamy.
Stefan Hula przez wiele lat był wyszydzany z powodu słabszych wyników i zyskał należyty szacunek dopiero w trakcie sezonu 2015/16. Skoczek nigdy nie stanął na podium zawodów Pucharu Świata, o czym również wspominają dziękujący mu za karierę dziennikarze.
"Wielka szkoda, że nie udało się z tym jednym ind. podium, o którym Stefan Hula wspominał, choćby fartownym, bo zasłużył sobie na nie całą swoją karierą. Sympatyczny, bardzo skromny, wytrwały, mimo szydery, której przez lata było niemało. Dzięki Stefan!" - pisze na Twitterze Natalia Żaczek z "Przeglądu Sportowego".
Z kolei Dominik Formela z portalu Skijumping.pl dodaje: "Reprezentacja Polski tylko ze Stefanem Hulą w składzie sięgnęła po drużynowy medal igrzysk olimpijskich, o czym warto pamiętać. Zawodnik przez lata wyśmiewany i zbyt rzadko doceniany. Przykład skromności i pracowitości".
"Piękna kariera. Wielka szkoda braku ind. podium PŚ oraz Pjongczangu, który będzie się odbijał czkawką jeszcze przez wiele dekad u każdego polskiego kibica skoków" - przywołuje Piotr Bąk.
Z kolei Kamil Wolnicki nazywa Hulę "Panem skoczkiem" i wskazuje, że to "jeden z symboli najlepszego pokolenia w historii polskich skoków, a przede wszystkim fajny facet".
"Wielka postać polskich skoków narciarskich, czasem niedoceniana" - podsumowuje Michał Chmielewski z TVP Sport.
Stefan Hula zakończył swój ostatni konkurs w karierze na 21. miejscu w Pucharze Kontynentalnym w Zakopanem. Po wylądowaniu inni skoczkowie przygotowali dla niego pożegnalny szpaler.