Antonin Hajek zaginął na początku października ubiegłego roku. Od tamtej pory 36-latek nie dawał znaku życia. Czeskie media donosiły, że miał on problemy prywatne, ponieważ źle zniósł rozstanie z żoną, Veroniką Pankovą. Podawały również, że prawdopodobnie mógł wyemigrować do Malezji. Potwierdziła to w listopadzie rzeczniczka prasowa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a następnie Adela Fialova, rzeczniczka prasowa czeskiej policji.
- Mężczyzna nie dał znaku życia. Nie ustajemy jednak w poszukiwaniach i cały czas działamy w tej sprawie. Możemy potwierdzić, że ostatnim punktem zaczepienia jest Malezja. To tam skoczek miał udać się samolotem z Czech - komentowowała. Po pięciu miesiącach poszukiwań sprawdził się najczarniejszy scenariusz.
W piątek 10 marca Czeski Związek Narciarski zakomunikował o śmierci byłego skoczka. - Zmarł były skoczek narciarski, rekordzista Czech i trener reprezentacji Antonin Hajek. Jego życie zakończyło się w wieku 36 lat - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu stowarzyszenia. - W odniesieniu do rodziny Hajka i naszej wzajemnej gody nie będziemy dalej komentować okoliczności jego śmierci - zakomunikował dla iDNES.cz rzecznik prasowy związku Tomas Haisl.
Czeskie media są jednak pewne, że skoczek zmarł w Malezji. - Policja długo nie mogła ustalić aktualnego położenia Czecha, ale wiele poszlak wskazywało na to, że jest on nadal w Malezji - informuje portal sport.cz.
Podobną informację przekazał dziennik "Blesk". - Potwierdziły się najgorsze obawy. Wariant, z którym trzeba było się liczyć, ale nie chciało się w niego uwierzyć. Antonin Hajek nie żyje. Policja poszukiwała go od 2 października. Ostatnio znajdował się w Malezji. Wciąż nie jest znana przyczyna jego śmierci - napisano.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Antonin Hajek jest aktualnym rekordzistą Czech w długości skoku. Na mistrzostwach świata w Planicy w 2010 roku skoczek pofrunął na odległość 236 metrów. W zawodach Pucharu Świata rywalizował od sezonu 2003/2004. Reprezentował kraj na igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku, gdzie zajął siódme miejsce w rywalizacji na dużej skoczni. Cztery lata później wystąpił również na IO w Soczi. Karierę dość niespodziewanie zakończył w 2015 roku, podejmując się pracy trenera.