Po pierwszej serii konkursowej w grze o medal było dwóch Polaków: Kamil Stoch i wicelider Pucharu Świata, Dawid Kubacki. Ten pierwszy skoczył 131,5 metra i był szósty. Natomiast Kubacki wylądował na 129 metrze i zajmował piąte miejsce. Kubacki do zajmującego trzecie miejsce - lidera Pucharu Świata Graneruda tracił 2,9 punktu, do wicelidera Timi Zajca - 5,2, a do prowadzącego Kobayashiego - 5,9. Natomiast Stoch do Norwega tracił pięć punktów. Japończyk i Słoweniec skakali jednak w lepszych warunkach atmosferycznych.
Stoch po swoim drugim skoku na odległość 134,5 metra prowadził i wiadomo było, że będą olbrzymie emocje w końcówce. Przed nim było jednak jeszcze pięciu skoczków. Karl Geiger skoczył od niego metr krócej i nie wyprzedził Polaka. Chwilę później Dawid Kubacki wylądował aż na 135 metrze i został nowym liderem. Przed skokami trzech najlepszych zawodników kolejność była wspaniała, bo Kubacki prowadził przed Stochem.
Po chwili zawiódł Granerud, który skoczył tylko 130 metrów i był dopiero na piątym miejscu. Wiadomo było zatem, że Kubacki już ma medal! Zdecydowanie lepiej od Norwega spisał się za to Zajc, który wylądował aż na 137 metrze i objął prowadzenie. Prowadzący po pierwszej serii Kobayashi skoczył 129,5 metra, co dało mu srebrny medal. Wyprzedził Kubackiego o zaledwie 0,6 punktu.
Jak spisali się pozostali Polacy? Mistrz świata na normalnej skoczni, Piotr Żyła skoczył 128,5 i 133,5 metra, co dało mu dziewiąte miejsce. Ostatni z Biało-Czerwonych Aleksander Zniszczoł został sklasyfikowany na 23. pozycji (124,5 i 127 metrów).