W czwartkowych kwalifikacjach Żyła zajął szesnaste miejsce po skoku na 126 metrów. - To był jego pierwszy niezły skok tutaj - ocenia Thomas Thurnbichler. I pewnie bierze pod uwagę okoliczności.
Żyła jeszcze wczoraj źle się czuł. Mówił o tym samym szkoleniowiec. - Nie czuje się w pełni dobrze, nie na sto procent - przekazał Austriak. Wieczorem był pełen radości po odebraniu złotego medalu na ceremonii w centrum Kranjskiej Gory, miejscowości położonej o kilka minut jazdy samochodem od obiektów w Planicy, ale też ponad pół godziny od austriackiego hotelu Polaków. Wszystko się Żyle nałożyło: zmęczenie, złe samopoczucie, ale pewnie także frustracja związana z napiętym harmonogramem dnia.
- Wczoraj miałem zły dzień. Kaca po sobocie - śmieje się skoczek po kwalifikacjach. - Nie wiedziałem, co się za bardzo dzieje. Ciężki miałem moment, walczyłem z tym cały czas. I tu na skoczni czułem się fatalnie, w podróży, potem z powrotem na ceremonię. Głowa mi eksplodowała - relacjonuje Żyła.
Uspokaja jednak, że teraz jest lepiej. - Czuję się już dobrze, spokojnie. Jest na czym budować, można zacząć rozpalać ogień. Jest fajnie, można coś na tym zrobić - zapewnia mistrz świata z normalnej skoczni.
- Dzisiaj jeszcze tak po prostu skoczyłem, żeby sobie skoczyć. Złoto z normalnej skoczni? To już jest historia. Chociaż trzy dni to odcinałem, nie? Ha, ha. Wczoraj najwięcej, choć automatycznie. Żeby móc walczyć, to trzeba zostawić przeszłość za sobą i robić swoją robotę na nowo - ocenia Żyła. W Oberstdorfie po tytule mistrza świata na mniejszej ze skoczni, na dużej był czwarty.
Czego brakuje jeszcze w czwartkowych próbach Żyły, żeby błysnąć, jak w zeszłą sobotę? - Zabrakło metrów. No taki sobie ten skok z kwalifikacji był. Dziś w ogóle nie byłem jeszcze na sto procent. Patrząc na sobotę, to dziś był stan bardzo minimum - wskazuje Żyła i ma nadzieję, że w piątek będzie o wiele lepiej.
Konkurs na dużej skoczni rozpocznie się o godzinie 17:30, a seria próbna o godzinę wcześniej. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.