W konkursie mikstów Polacy nie walczyli o medale, ale o wejście do drugiej serii. Cel udało się zrealizować, choć z wielkim trudem. Po kiepskich skokach naszych pań sytuację musiał ratować Piotr Żyła. Mistrz świata w ostatniej kolejce skoczył 101 m i Polacy o 0,3 punktu zmieścili się w czołowej ósemce, pokonując Włochów.
Dla naszej reprezentacji był to trzeci w historii występ w konkursie mikstów w historii. Przed dwoma laty i czterema laty zajmowaliśmy szóstą lokatę. Sytuacja wyglądała wtedy podobnie - dobre skoki panów i dużo słabsze pań. Poziom kobiecej kadry zamiast pójść górę, wyraźnie spadł. Mimo to trener Thomas Thurnbichler zdecydował się na pewien ukłon w stronę naszych reprezentantek i zaproponował im wspólny trening przed zawodami.
Po konkursie w ciepłych słowach odniosła się do tego jedna z naszych kadrowiczek Nicole Konderla. - Na pewno to był fajny pomysł. To już któryś raz Thomas Thurnbichler zaproponował nam wspólne zajęcia z chłopakami i bardzo to doceniam. A podczas zawodów nie czułam stresu skakania z chłopakami. To już mi przeszło - powiedziała, cytowana przez portal WP SportoweFakty.
Dla Konderli niedzielny występ w mikście był pierwszym w imprezie tej rangi. W konkursie mieszanym startowała także w ubiegłym roku na igrzyskach w Pekinie. Oprócz niej i Piotra Żyły w składzie Polaków w Planicy pojawili się także Kamil Stoch i Kinga Rajda. Ósme miejsce zagwarantowało naszym skoczkiniom stypendium państwowe. - Nie skaczę dla pieniędzy, ale na pewno stypendium ułatwi opłaty za fizjoterapeutę czy rehabilitację - przyznała Konderla.
Polka oddała dwa skoki na 83 m. Sama nie była z nich zadowolona. - Żałuję zwłaszcza pierwszej próby. Trafiłam wreszcie w próg, ale rozbieg był bardzo nisko, warunki nie były najlepsze i ciężko było odlecieć - tłumaczyła Konderla.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Rywalizację w mikstach wygrali Niemcy w składzie Selina Freitag, Karl Geiger, Katharina Althaus i Andreas Wellinger. Srebro padło łupem Norwegów, a brąz trafił do Słoweńców.