Piotr Żyła w sobotni wieczór dokonał rzeczy wyjątkowej. Obronił tytuł mistrza świata w skokach na normalnej skoczni, co przedtem udało się jedynie Adamowi Małyszowi. Mało tego, uczynił to w wieku 36 lat. Stał się zatem najstarszym mistrzem świata w historii. Zresztą poprawił własny rekord sprzed dwóch lat. A wszystko to w sytuacji, w której Żyła nie wygrał ani jednego konkursu Pucharu Świata w tym sezonie, a w całej karierze ta sztuka udała mu się tylko dwa razy.
Na tak spektakularny sukces Żyły mogli liczyć tylko najwięksi optymiści. Tymczasem jego mama Ewa zdradziła, że on sam jechał z konkretnym nastawieniem. - Mieliśmy w głowie nadzieję, żeby wygrał mistrzostwa świata, tylko nie trzeba było tego głośno mówić, żeby nie zapeszyć. A on sam też na pewno miał myśli, że będzie się starał obronić tytuł. Bo Piotrek zawsze myśli pozytywnie. Tylko nie mówi tego otwarcie, bo jest raczej skryty - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Nie zabrakło także kwestii przyszłości skoczka z Wisły. Żyła w styczniu tego roku skończył 36 lat. Czyni go to najstarszym mistrzem świata w historii tej dyscypliny sportu. Na razie o końcu kariery nie ma mowy. Jak zapewnia jego mama, jego skokami będziemy się cieszyć jeszcze długi, długi czas. - Piotrek mówi, że skakać będzie, dopóki wystarczy mu sił, chęci i dopóki będzie forma. Niech przegoni Noriakiego Kasai - śmiała się pani Ewa.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Do legendarnego Japończyka Żyle jeszcze sporo brakuje. Kasai w tym roku skończy 51 lat i cały czas jest aktywnym zawodnikiem. W tym sezonie próbował nawet swoich sił w Pucharze Świata w Sapporo. Niestety dwa razy nie udało mu się zakwalifikować do konkursowej pięćdziesiątki. Ostatni raz w konkursie głównym pojawił się trzy lata temu również w Sapporo, gdzie zajął 36. miejsce. Po raz ostatni na podium stanął w marcu 2017 r. w Planicy w wieku 44 lat.