Konkurs indywidualny podczas mistrzostw świata w Planicy dostarczył ogromnych emocji. A w jego centrum znaleźli się Polacy. Piotr Żyła obronił mistrzowski tytuł sprzed dwóch lat, atakując złoty medal z 13. miejsca po pierwszej serii. Dawid Kubacki zajął 5. miejsce, a tuż za nim uplasował się Kamil Stoch. Świetnie zaprezentowali się również Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł, którzy zakończyli konkurs w pierwszej dwudziestce.
Żyła w drugiej serii pokazał mistrzowską klasę. Skoczył 105 metrów i ustanowił nowy rekord skoczni, po czym zajął miejsce dla lidera konkursu. Fantastyczna próba pozwoliła mu wywalczyć złoty medal. Po skoku Stefana Krafta, który zajął ostatecznie 4. miejsce, Polak wpadł w euforię. Wielkie emocje było również widać podczas rozmowy z Kacprem Merkiem z Eurosportu. Na początku zawodnik nie był w stanie podsumować wielkiego sukcesu, ale skomentował go charakterystycznym okrzykiem radości.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Później podzielił się wrażeniami i emocjami, jakie towarzyszyły mu pod koniec rywalizacji. - Sam nie wiem, jak to zrobiłem. Czułem, że to jest mój dzień. Po pierwszym skoku pomyślałem: "O Jezus Maria, jestem dopiero 13., nic z tego nie będzie". Szczerze mówiąc, drugiego skoku nie pamiętam - stwierdził Żyła. - Konkurs w Oberstdorfie kosztował mnie dużo energii, ale ten chyba jeszcze więcej. Miałem taki plan, żeby nie tracić energii i najlepsze skoki zostawić na konkurs. To mi się udało - dodał dwukrotny mistrz świata.
Zachwycony wyczynem Żyły był również trener polskich skoczków Thomas Thurnbichler. - Piotrek wykonał świetną robotę. Wiedzieliśmy po pierwszym skoku, że różnice są niewielkie i nadal wszystko jest możliwe. W drugim skoku poleciał daleko, wylądował świetnym telemarkiem i wtedy pomyślałem, że to może wystarczyć. Tak się stało - ocenił Austriak.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!