Przykry dzień dla polskich skoków. Konderla walczyła nie tylko z rywalkami

Jakub Balcerski
34. miejsce, 4,7 punktu straty do najlepszej "30". Wynik jedynej polskiej skoczkini w konkursie na normalnym obiekcie podczas MŚ w Planicy, Nicole Konderli, jest przykry, bo druga seria przebiegała już bez żadnej Polki na starcie. Trzeba jednak zrozumieć i potraktować z szacunkiem fakt, że zawodniczka walczyła przede wszystkim z bólem i kontuzją, a nie innymi zawodniczkami.

Konderla skakała jako czwarta zawodniczka konkursu i po swojej próbie na 85,5 metra objęła prowadzenie. Na początku na jej twarzy była mieszanka emocji - mały uśmiech, bo skok nie był zły, ale także niepewność, bo Polka nie wiedziała jeszcze, czy uda jej się wejść do drugiej serii zawodów.

Szybko okazało się, że nieco jej zabrakło i skończyła je na 34. miejscu, po jednym skoku. Tym samym w pierwszym konkursie na MŚ w Planicy Polek w ogóle nie było w drugiej serii. To przykry dzień dla polskich skoków

Zobacz wideo

Konderla nie walczy tylko z rywalkami. "Problemy mnie nie opuszczają"

W tym przypadku o wiele ważniejsze od samego faktu, że wynik kadry skoczkiń raczej nikogo nie może satysfakcjonować, są okoliczności. Nicole Konderla od dłuższego czasu zmaga się z kontuzją - bólami okostnej. - Mam taki charakter, że nawet jeśli coś mnie boli, to przeciągam, staram się wytrzymać. Najcięższy moment przyszedł przy FIS Cupie w Szczyrku i Einsiedeln. W Szwajcarii byłam oddawać ostatnie skoki ze łzami w oczach. Był to ból nie do wytrzymania - mówiła Sport.pl w długiej rozmowie jesienią zeszłego roku.

Piszczele nie dają jej normalnie trenować i startować w zawodach, także przez wkładki do butów, które nie pomagają w ograniczaniu bólu na skoczni. Niestety, tym razem nie było inaczej. - Te problemy mnie nie opuszczają. To dla mnie bardzo ciężki sezon, trudniejszy od tego olimpijskiego. Z drugiej strony, może to sukces, że jestem w tym konkursie i starałam się z tym wszystkim walczyć. Nie można powiedzieć, że odpuściłam - mówi Konderla.

"Pojawił się duży ból. Do tego także stres i wiele myśli w głowie"

- Wiem, że na "30" było mnie stać, więc na razie jest we mnie dużo emocji. Walczyłam jednak bardziej z piszczelami niż rywalkami. Pojawił się duży ból. Do tego także stres, bo gdy staje się przed tą szansą, dużo myśli ma się w głowie - dodaje Polka.

- Celujemy w odpuszczanie tylu skoków, ile mogę, żeby nie pogłębić tego urazu, nie pogorszyć jeszcze sytuacji. Jeżeli miałabym zdrowie, to pewnie poszłabym i na serię próbną przed konkursem, może coś by to pomogło co do mojego skoku. Ale muszę się wstrzymywać, oszczędzać - tłumaczy swoją sytuację Konderla.

Konderla cytuje Stocha i mówi co dalej z kontuzją. "Czeka mnie rehabilitacja"

Co dalej z jej kontuzją? - Ten problem się już długo ciągnie. Przed Turniejem Sylwestrowym miałam zrobiony rezonans magnetyczny, żeby podjąć decyzję co do wyjazdu na Uniwersjadę. Tam badanie pokazało, że jest wszystko okej i trzeba było po prostu walczyć z tym bólem. Pod względem kości jest wszystko w porządku. Po mistrzostwach czeka mnie jeszcze jedno badanie, odpoczynek i rehabilitacja w tym kierunku - przekazuje Nicole Konderla.

Na igrzyskach w Pekinie zawodniczka ambitnie powiedziała, że na kolejne przyjedzie po złoto. - Boli ta droga po nie. Trzeba jednak sto razy przegrać, żeby raz wygrać - kończy cytatem z jednej z najpopularniejszych wypowiedzi Kamila Stocha obecnie najlepsza polska skoczkini.

Kolejna rywalizacja kobiet w skokach na MŚ w Planicy już w piątek. W konkursie drużynowym u Polek wraz z Konderlą będą skakać Anna Twardosz, Kinga Rajda, Paulina Cieślar. Początek rywalizacji o godzinie 12:15.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.