Spektakularna porażka przed startem MŚ. Norweżka zalała się łzami. "Chcę uciec"

Silje Opseth nie wystąpi w czwartkowym konkursie mistrzostw świata w skokach narciarskich na skoczni w Planicy. Norweżka fatalnie spisała się na treningu i nie załapała się do czteroosobowej kadry. Opseth była załamana. W wywiadzie nie potrafiła wytłumaczyć, co się stało.

Silje Opseth już po treningach pożegnała się mistrzowską rywalizacją na normalnej skoczni w Planicy. Chociaż 23-latka w tym sezonie wygrała trzy konkursy - w Wiśle, Lillehammer i Saporro, tak zaprezentowała się najsłabiej na wtorkowy treningu przed mistrzostwami świata.

Zobacz wideo Jak zachęcić dzieci do aktywności fizycznej? Rozmowa z Kamilem Bortniczukiem, ministrem sportu i turystyki

Silje Opseth była załamana po wtorkowym treningu. "Nie wiem, co powiedzieć"

- Nie będę już skakać na normalnej skoczni w Planicy. Stało się - powiedziała zdruzgotana Silje Opseth w rozmowie z norweskim dziennikiem "Dagbladet". 

We wtorkowym treningu wzięło udział pięć Norweżek, ale tylko cztery z nich mogły wziąć udział w czwartkowych zawodach. Najsłabiej ze wszystkich zaprezentowała się właśnie Opseth, która oddała trzy skoki na odległość: 83,5 m, 81 m i 85,5 m. - Coś jest nie tak, nie wiem, co mam robić. Nie wiem, co mogę powiedzieć - dodała zapłakana w komentarzu dla norweskiej gazety. - W tej chwili nie rozumiem, czemu tu jestem. Chcę uciec - mówiła.

Ostatecznie w konkursie wezmą udział cztery Norweżki: Anna Odine Strom. Maren Lundby, Thea Minyan Bjorseth i Eirin Maria Kvandal.

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Przed kilkunastoma dniami Opseth przeżyła prawdziwe chwile grozy na skoczni w Trondheim. Opseth wybiła się z rozbiegu normalnej skoczni (HS 105m) z dość dużą prędkością. Od początku lotu niósł ją mocny wiatr pod narty. Było pewne, że przekroczy rozmiar skoczni. Poleciała naprawdę daleko.

Norweżka miała noszenie, ale skracała skok już od ok. 70. metra. Głośno krzyczała, dopóki nie wylądowała w okolicach 116-117. metra. Musiała lądować na dwie nogi, ale była zmuszona podeprzeć się rękoma z tyłu. Inaczej mogłoby dojść do tragicznego w skutkach upadku. Opseth nie kryła szoku i przerażenia treningowym skokiem.

- Myślę, że to skok, który nie powinien mieć miejsca. Jechałam ze zbyt dużą prędkością, potem dostałam podmuch i popłynęłam. Byłam w szoku, kiedy wstałam i zobaczyłem tę odległość. Czułam strach przed śmiercią. Panikowałam. Myślałam, że wyląduję na płaskim i złamię każdą kość. Czułam się przerażona - wyznała Norweżka w rozmowie z NRK. Dodała też, że wylądowała lepiej, niż podejrzewała. Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń.

23-letnia Silje Opseth w ostatnich latach jest jedną z najlepszych norweskich skoczkiń narciarskich. W 2018 roku w Kandersteg zdobyła złoto w drużynówce mieszanej na mistrzostwach świata juniorów. Rok później był to srebrny medal w Lahti. W dorosłej reprezentacji zdobyła brązowe medale na mistrzostwach świata w 2019 roku w Seefeld, a w 2021 roku w Oberstdorfie na normalnej skoczni w konkursie drużynowym. Wtedy też w konkursie drużyn mieszanych została wicemistrzynią świata.  

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata najwyżej była w sezonie 2020/21, gdy zajęła czwarte miejsce. W ubiegłym sezonie była szósta, a w aktualnym jest na siódmym miejscu.

Więcej o: