Skoki narciarskie robią furorę w USA. FIS zmarnował 20 lat. "Największy wyrzut sumienia"

Piotr Majchrzak
PŚ w skokach narciarskich powrócił do USA po prawie 20 latach i zrobił furorę. Szczególnie wśród polskich kibiców i Polonii w Stanach Zjednoczonych. Eksperyment z konkursem duetów wyszedł fantastycznie i FIS będzie to kontynuować. Tak samo, jak współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Ostatnie dwie dekady powinny być największym wyrzutem sumienia FIS-u i Waltera Hofera.

Polscy skoczkowie w kapitalnym stylu wygrali pierwszy, historyczny konkurs duetów. Dawid Kubacki i Piotr Żyła oddawali świetne skoki i właściwie już przed trzecią serią stało się jasne, że będziemy głównymi faworytami do zwycięstwa. Trzeci skok tylko potwierdził, że Dawid Kubacki w sobotni wieczór był nie do zatrzymania. I możemy tylko mieć nadzieję, że to zwycięstwo będzie dobrym prognostykiem przed decydującą częścią sezonu. Warto również podkreślić, że indywidualnie Dawid Kubacki był najlepszym skoczkiem konkursu duetów. Więcej o tym konkursie można przeczytać tutaj.

Zobacz wideo Kamil Stoch potrzebował specjalnej zgody. Tak wygląda jego zakopiańskie królestwo

Pucharu Świata w Stanach Zjednoczonych powinien być co roku!

19 lat nie było Stanów Zjednoczonych w kalendarzu Pucharu Świata, ale gdy się pojawiły, to zawody w Lake Placid zdobyły serca kibiców. A na pewno polskich kibiców, bo biało-czerwoni wręcz opanowali trybuny na skoczni w Lake Placid. FIS spodziewał się, że Polonia zjawi się na zawodach. Słyszymy jednak, że obrazki spod skoczni zaskoczyły nawet Międzynarodową Federację Narciarską. Wieczorne zawody Pucharu Świata w USA zostały też znakomicie odebrane w social mediach. Właściwie dawno FIS i Sandro Pertile nie mieli tak dobrej prasy związanej z Pucharem Świata. A ponowne przywiezienie Pucharu Świata za ocean jest uznawane za największy dotychczasowy sukces w karierze dyrektora PŚ. 

Wiadomo, nie wszystko jest idealnie. Eksperci mogą dopatrzyć się błędów w realizacji telewizyjnej, niedoświetlonych kadrów i słabego obrandowania całej imprezy. Brakuje też wiatrołapu na górze skoczni. Trzeba jednak przyznać, że konkursy w USA zadziałały odświeżająco. Jeśli w kalendarzu jest Azja, są Stany Zjednoczone, to Puchar Świata wreszcie można nazywać pełnoprawnym Pucharem Świata, a nie Pucharem Europy i okolic. Możemy mieć tylko nadzieję, że USA na stałe zagości w kalendarzu Pucharu Świata. Bo nie tylko Lake Placid może gościć PŚ, ale są przecież także Iron Mountain, jest też nieco zapomniane Salt Lake City. Cały czas mówi się też o oddaniu do użytku mamuta w Copper Peak. Tam problemem są jednak pieniądze i infrastruktura, która nie zawsze odpowiada wymogom Pucharu Świata. 

Amerykanie już kochają skoki narciarskie, ale nieco inne 

Czy skoki narciarskie podbiją Stany Zjednoczone? Pewnie nie, ale na pewno jest to rynek, który można wykorzystać zdecydowanie lepiej. FIS przekonuje, że zawody powinny odbywać się w granicach wyznaczonych dwiema czerwonymi liniami na zeskoku, czyli między punktem K, a linią HS. Zupełnie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie furorę przez lata robiły konkursy typu "Longest Standing", czyli "najdłuższy ustany". Zawodnicy skaczą po prostu najdalej, jak się da. A wygrywa ten, który ustoi najdłuższy skok. Często zdarzają się przy tym upadki, bo zawodnicy spadają z dużych wysokości. Tego typu zawody w USA mają jednak bardzo długą tradycję. Na amerykańskim "mamucie" w Copper Peak najdłuższym konkursowym skokiem był lot byłego trenera kadry Niemiec Wernera Schustera na 159 metrów (nie ustał), z kolei w zawodach Longest Standing udało się wylądować aż 164 metry! 

 
 

Zawody tego typu rozgrywane są często po zwykłych zawodach US Cup. A te też przyciągają duże zainteresowanie! Choćby przed tygodniem w Westby w czasie zwykłych krajowych zawodów US Cup na trybunach było więcej ludzi niż na niektórych konkursach Pucharu Świata. To najważniejsza krajowa rywalizacja skoczków i kombinatorów. Jest to też okazja dla najlepszych skoczków do lat 20, by powalczyć o miejsca w kadrach narodowych. Seria organizowana jest na jedenastu skoczniach od Utah po Vermont od ponad 100 lat!

Jak donosi profil "inSJders" w sobotnich zawodach krajowych w Fox River Grove też zgromadziła się potężna grupa kibiców, którzy oglądali skoki narciarskie. A tam fani na pewno nie przyszli dla polskich skoczków i poczucia więzi z krajem, ale właśnie dla dobrej imprezy i skoków narciarskich. 

To tylko pokazuje, że ostatnie 20 lat było zmarnowane przez FIS i Waltera Hofera. W pewnym sensie ten weekend w Lake Placid może spowodować, że temat "skoki w USA" stanie się największym wyrzutem sumienia Waltera Hofera (poprzedniego dyrektora Pucharu Świata). Austriak wiedział, że skoki powinny wrócić do USA, ale dopiero za kadencji Sandro Pertile to się udało. A największą pracę Włoch wykonał w momencie, gdy stało się jasne, że Iron Mountain nie będzie w stanie zorganizować PŚ. Dyrektor PŚ zrobił jednak wszystko, by PŚ został w USA i wygląda na to, że będzie to jeden z lepiej odbieranych weekendów sezonu.

Fakt, że PŚ w skokach narciarskich tak długo omijał USA, jest wręcz niewyobrażalny. Wiadomo, że organizacja Pucharu Świata nie jest tanim eventem, szczególnie dla tak małych ośrodków, jak te w Stanach. Ale właśnie FIS powinien już dawno wyciągnąć do nich rękę. I ogromne gratulacje, że Sandro Pertile to zrobił. Pytanie teraz, jak to będzie wyglądało w przyszłości, ale dziś chyba każdy fan skoków nie powinien sobie wyobrażać sezonu bez wyjazdu do USA.  

Amerykański styl kibicowania

Kibice co roku zjawiają się także na skoczni w Iron Mountain, gdzie niemal rokrocznie były organizowane chyba najbardziej klimatyczne zawody Pucharu Kontynentalnego. Tam również zjawiały się tysiące kibiców, którzy wspierają skoczków w swoim stylu, czyli... siedząc w swoich samochodach na parkingu.

Parking w Iron MoutainParking w Iron Moutain fot. Kiwanis Ski Club

Zwykły konkurs skoków nudzi. Super-team w USA to nie przypadek

Skoki narciarskie mają wiele elementów, które mogą stanowić o sukcesie na rynku amerykańskim. Niestety, wydaje się, że przebicie do mainstreamu będzie bardzo trudne. Sukcesem kadencji Waltera Hofera było okiełznanie zasad skoków narciarskich i zrobienie z nich produktu, którym zainteresowały się wszystkie telewizje w Europie. Kiedyś konkursy skoków ciągnęły się godzinami, a nie zawsze najlepsi skakali na końcu. Można się jednak zastanawiać, czy pierwsza seria składająca się aż z 50 skoczków nie jest zbyt nudna dla wielu kibiców. Szczególnie w trzeciej dekadzie XXI wieku, w której wiele sportów mierzy się z tym, że nie są w stanie utrzymać uwagi widzów przez dłuższy czas. Przecież nawet w Polsce niezwykle popularne stało się kiedyś hasło "zawołaj, jak Małysz będzie skakał"...

W rywalizacjach typu Longest Standing w każdym momencie może stać się coś niezwykłego. To podoba się Amerykanom, ale na takie szaleństwa FIS się nie zgodzi. Nie jest jednak przypadkiem, że to właśnie w amerykańskim Lake Placid zdecydowano się na pierwszy, historyczny konkurs duetów. Czyli zdecydowanie ciekawszą, energiczną i bardziej żywiołową konkurencję. To miało gwarantować poziom, brak nudy i dość szybko zmieniającą się sytuację. I tak też się stało. Odbiór konkursu duetów jest niemal jednogłośnie pozytywny. I wiele wskazuje na to, że powinien pojawiać się w kolejnych sezonach. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.