Ostatnie występy Stocha nie należały do udanych. Jeden z najlepszych polskich skoczków narciarskich w historii miał poważne problemy z ustabilizowaniem formy i oddawaniem dalekich skoków. Czarę goryczy przelały kwalifikacje do zawodów Pucharu Świata w Willingen. Polak oddał beznadziejną próbę na odległość 100,5 metra i nie uzyskał awansu do konkursu głównego, zajmując 51. miejsce. Szkoleniowiec naszych skoczków Thomas Thurnbichler postanowił dać odpocząć trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu i nie brać go na zawody PŚ do Lake Placid. Kibice martwili się o dalszą przyszłość Stocha. Okazuje się, że nie ma czego.
W ubiegły czwartek Stoch zdecydował się skomentować ostatnie wydarzenia, zamieszczając relację na Instagramie. Wydaje się, że zawodnik uspokoił fanów. - Przez ostatnie dni regenerowałem siły mentalne, nie myśląc o skokach i wiecie co? Już tęsknię! Jutro pierwszy trening na siłowni, a po niedzieli wracam na skocznię - skomentował.
Dziennikarz TVP Sport Michał Chmielewski przekazał, że powrót Stocha na skocznie może odłożyć się w czasie ze względu na brak partnerów do wspólnych treningów. - Kamil Stoch niejako potwierdził na insta, że najpewniej nie będzie trenował na skoczni aż do powrotu kadry z USA. Jest problem z partnerami do współskakania. Gdyby był sam, tory na rozbiegu nie nadawałyby się do jazdy - zakomunikował.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Pozostali polscy skoczkowie rozpoczną rywalizację w Lake Placid od piątkowych kwalifikacji do konkursu głównego. Oficjalne zawody szykowane są na sobotę i niedzielę. Thomas Thurnbichler postanowił zabrać do USA sześciu zawodników: Dawida Kubackiego, Pawła Wąska, Piotra Żyłę, Jana Habdasa, Tomasza Pilcha i Aleksandra Zniszczoła.
Najważniejszym wydarzeniem tego sezonu będą nadchodzące mistrzostwa świata w Planicy. Odbędą się one w dniach 22 lutego - 4 marca na kompleksie skoczni Bloudkova velikanka.