Puchar Świata w Lake Placid będzie pierwszym rozgrywanym w Stanach Zjednoczonych od 2004 roku. Wówczas, ostatni raz w historii, najlepsi skoczkowie świata spotkali się na olimpijskich skoczniach w Park City. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że powrót do USA nie będzie łatwy wszystko ze względu na pogodę, która w stanie Nowy Jork lubi być kapryśna.
W ostatnich dniach serce Appalachów nawiedzały bardzo niskie temperatury. Według doniesień medialnych wieczorami bywało nawet minus 32 stopnie Celsjusza, co nawet na najbardziej zahartowanych zawodnikach w stawce robiłoby wrażenie. Tak zimno nie bywa nawet w Kuusamo czy Pjongczangu, gdzie odbyły się Igrzyska Olimpijskie.
W swoim autorskim felietonie opowiedział o tym Karl Geiger, który razem z kolegami przyleciał do Stanów Zjednoczonych bezpośrednio po konkursach w Willingen.
- Jestem bardzo ciekawy warunków pogodowych w Lake Placid. W zeszłym tygodniu zmierzono tu minus 32 stopnie Celsjusza, co robi wrażenie i mogłoby być uciążliwe. Jako reprezentacja Niemiec przylecieliśmy tu nieco wcześniej, by potrenować na skoczniach, których nie znamy i przyzwyczaić się do wszystkiego naokoło. Mam nadzieję, że to pozwoli mi utrzymać wzrost formy w Pucharze Świata - napisał Geiger.
Co z pewnością ucieszy zawodników, na ten moment prognozy na weekend są zdecydowanie lepsze. Wszystko wskazuje na to, że temperatura oscylować będzie w okolicach zera, podobnie jak w Europie. W trakcie dnia powinno też świecić słońce. Jedynym delikatnym kłopotem mogą być podmuchy wiatru, które w porywach mają dochodzić do czterech metrów na sekundę. Zawody w Willingen pokazały jednak, że w takich warunkach da się przeprowadzić konkurs.
W oficjalnych seriach skoczkowie zaprezentują się na skoczni w piątek wieczorem polskiego czasu. Wówczas mają odbyć się dwie serie treningowe oraz kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego. W sobotę z kolei, po raz pierwszy w zimowym Pucharze Świata, zobaczymy konkurs duetów.