Halvor Egner Granerud po raz czwarty z rzędu i po raz dziewiąty w tym sezonie triumfował w zawodach Pucharu Świata. W niemieckim Willingen nikt nawet nie zbliżył się do genialnego Norwega, który zdecydowanie najlepiej poradził sobie z trudnymi warunkami. Skoczył 147,5 m oraz 142 m i aż o 20,7 punktu wyprzedził drugiego Ryoyu Kobayashiego. Podium uzupełnił rodak Graneruda - Daniel Andre Tande.
Po konkursie Granerud przyznał, że wcale nie był pewny zwycięstwa. Moment nerwowości okazał się jednak zupełnie niepotrzebny. - Drugi skok był trochę nieudany. Trochę się zestresowałem w pierwszej fazie lotu. Leciałem bardzo wolno i pomyślałem o tych wszystkich nagłówkach, że straciłem ogromną przewagę z pierwszej serii, ale zamiast tego odniosłem prawdopodobnie moje największe zwycięstwo w Pucharze Świata - powiedział w rozmowie z norweskim Viaplay.
Norweskie "Aftenposten" już teraz obwołuje Graneruda przyszłym triumfatorem całego cyklu. Dziennik zauważa, że 26-latek ma już w tym sezonie 14 podiów, w tym 9 zwycięstw. Dla porównania w sezonie 2020/2021, kiedy po raz pierwszy w karierze sięgał po Kryształową Kulę, triumfował 11 razy, a 13 razy stawał na podium. - Wiele musi się nie udać, aby norweski zwycięzca nie wygrał całego Pucharu Świata - twierdzi wprost.
Przewaga Graneruda nad Dawidem Kubacki wynosi w tej chwili 238 punktów. Norweg poczuł się tak pewnie, że zaczął już myśleć o ewentualnym odpuszczeniu zawodów w Rasnovie, które odbędą się tuż przed mistrzostwami świata w Planicy. - Naprawdę chcę wygrać Puchar Świata i koncentruję się głównie na tym, ale być może nie będę skakać we wszystkich konkursach - zastanawiał się przed kamerami. Wiadomo, że zgodnie z planem za tydzień wybiera się do amerykańskiego Lake Placid. Pierwszy konkurs mistrzostw świata rusza z kolei równo za 20 dni.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Powody do zadowolenia ma także inny z Norwegów - Daniel Andre Tande. W sobotę nie punktował, a w niedzielę nieoczekiwanie wskoczył na najniższy stopień podium. Po pierwszym skoku był nawet drugi, tuż za Granerudem. - Było dużo zabawy. Wiem, że druga seria nie była tak dobra, jak pierwsze, ale fajnie było zobaczyć, że wylądowałem blisko zielonej linii i miałem szansę na podium - cieszył się 29-letni skoczek.