Skoki narciarskie to jeden z najbardziej ekstremalnych sportów zimowych. Zawodnicy szybujący w powietrzu, popełniając jeden błąd, mogą zaliczyć bliskie spotkanie ze śniegiem przy dużej prędkości, spadając z kilku metrów. Siły działające na ich ciała podczas lądowania także są ogromne, co wymaga znakomitej koordynacji i potężnych nóg. Nie oznacza to jednak, że wszystkie kontuzje przydarzają się na skoczni. Blisko potwierdzenia tej tezy był w sobotę Constantin Schmid.
Doświadczony Niemiec, podczas sobotniego konkursu indywidualnego w ramach weekendu Pucharu Świata w Willingen, zaprezentował się bardzo przyzwoicie. Po dwóch solidnych próbach, zakończonych w okolicach punktu konstrukcyjnego, udało mu się uplasować na piętnastej pozycji.
22-letni zawodnik, po pierwszej serii zajmował dwudziestą pozycję. Po swoim drugim skoku na 127,5 metra, udało mu się wyjść na prowadzenie, dzięki czemu organizatorzy skierowali go na podest przeznaczony dla lidera konkursu, gdzie czekał na niego kolega z reprezentacji, Markus Eisenbichler.
Zadowolony ze swojej postawy Schmid postanowił szybko zmienić kolegę, wskakując na wspomniany podest. Niestety jedna z jego nóg zahaczyła o schodki prowadzące w kierunku celu jego krótkiej podróży, co zakończyło się upadkiem, który mógł skończyć się nieprzyjemną kontuzją. Niemiec uderzył bowiem w twardy materiał swoim kolanem, które w skokach narciarskich jest kluczowe. Na szczęście całe zajście nie skończyło się źle.
Niedzielne zawody ostatecznie zakończyły się zwycięstwem Halvora Egnera Graneruda, który wyprzedził Anze Laniska i Dawida Kubackiego. Na czwartej pozycji uplasował się Piotr Żyła, który w drugiej serii awansował aż o siedem pozycji. Pozostali Polacy zostali sklasyfikowani w trzeciej dziesiątce.