Skoczek wszech czasów został striptizerem. W alkoholizm wpadł, gdy miał 14 lat

Łukasz Jachimiak
- Jezus też został ukrzyżowany, a teraz cieszy się dobrą reputacją - Matti Nykaenen pewnego razu zestawił siebie z Bogiem. Prawdopodobnie nie był wtedy trzeźwy. Fin miał wspaniałą umiejętność wydłużania skoków. Ale swoje życie skrócił. Jest legendą, ale nie może być idolem.

W czwartą rocznicę śmierci Mattiego Nykaenena odświeżamy tekst, który opublikowaliśmy dwa lata temu.

Wystartował w 143 konkursach Pucharu Świata. Wygrał 46, a na podium skończył 76. Czyli zwyciężał w co trzecim starcie, a do najlepszej trójki wskakiwał co 1,88 konkursu! To są liczby niezwykłe, podobnych nie miał nikt nigdy. Skoki to nie matematyka, ale tym, którzy nie oglądali popisów Fina właśnie prosta matematyka może wiele powiedzieć.

W 42-letniej historii Pucharu Świata tylko Gregor Schlierenzauer wygrał więcej konkursów niż Nykaenen. Austriak ma 53 zwycięstwa. Ale w 275 startach. To znaczy, że wygrywa średnio co piąte zawody. Popatrzmy dalej. Historyczny numer trzy to Adam Małysz. One swoje 39 zwycięstw wyskakał w 349 startach. Czyli wygrywał co dziewiąte zawody. Natomiast Kamil Stoch swoje 39 zwycięstw zebrał w 377 konkursach, czyli średnio jego zwycięstwo wypadało co 9,7 konkursu.

Zobacz wideo Trener polskich skoczków wskazał kluczową zmianę po klęsce z zeszłego sezonu. "To wielka zaleta"

Przeróżnymi statystykami można żonglować długo. Ale wystarczy podać jeszcze jedną, najważniejszą: w historii skoków narciarskich był tylko jeden skoczek, który:

  • został mistrzem olimpijskim
  • zdobył mistrzostwo świata
  • wygrał mistrzostwa świata w lotach
  • triumfował w Turnieju Czterech Skoczni
  • był najlepszy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata

Tak, to Nykaenen. Wszystkiego dokonał w siedem lat. Prawie wszystkiego po kilka razy. Zaczął bardzo wcześnie, a skończył o wiele za szybko. Wypalił się już z wieku 26 lat. I tak wytrzymał długo, skoro w alkoholizm zaczął wpadać jako 14-latek.

"Problem z alkoholem? Polega na tym, że czasami nie ma alkoholu"*

"Mając 14 lat upijałem się trzema butelkami piwa. Ale nie mam problemu z alkoholem. Widziałem ludzi chorujących na alkoholizm. Oni piją tak bardzo, że nie mogą chodzić. A ja nawet po czterech piwach mogę biegać" - opowiadał 40-letni Nykaenen w swojej autobiografii.

Drobny chłopak z Jyväskylä wielki talent zaczął zdradzać jako siedmiolatek. A kiedy był nastolatkiem, to na uniwersytecie w jego mieście naukowcy pomogli ludziom sportu zrewolucjonizować skoki. Specjaliści od biomechaniki, aerodynamiki i fizjologii razem ze szkoleniowcami opracowali treningi, które Nykaenena i jego kolegów zaprowadziły na szczyt. Trenerzy musieli jeszcze pilnować, żeby mający największe możliwości Matti ze szczytu staczał się jak najrzadziej. A gdy wielokrotnie upadał, musieli go podnosić.

Aż 31 wygranych konkursów w Pucharze Świata i trzy wygrane sezony, do tego złoto i srebro olimpijskie, złoto i brąz mistrzostw świata wywalczone indywidualnie, dwa mistrzowskie tytuły w drużynie, złoto i dwa brązy MŚ w lotach, wygrany Turniej Czterech Skoczni - w 1986 roku Już 23-letni Nykaenen miał tak imponującą kolekcję triumfów. Już wtedy wygrał wszystko. I właśnie wtedy zaczął kolekcjonować wyroki. Pierwszy za kradzież ze sklepu piwa i papierosów. Wtedy skończyło się tylko grzywną. W kolejnych latach alkoholowo-narkotyczne ciągi kończyły się dla Mattiego o wiele gorzej.

- Pamiętam mnóstwo zawieszeń, jakie na niego nakładali Finowie. Ale zawsze z trzech miesięcy kary robiły się dwa tygodnie, a jak bardzo podpadł i ogłoszono, że dostał zakaz startów na dwa lata, to wracał za miesiąc. Odwieszali go, bo wiedzieli, że nikt inny nie ma aż takiego talentu i chociaż się z nim męczą, to żaden inny Fin tak dobrze nie wykorzysta pracy ekipy jak Nykaenen - wspomina Jan Kowal.

Nasz były skoczek podziwiał Fina, wiedząc, że nigdy nie zbliży się do jego poziomu, i jednocześnie oglądał z bliska jak wielki sportowiec nie potrafi być wielkim człowiekiem. - U Finów skakało i używało wielu młodych, zdolnych zawodników, nie tylko Nykaenen. Ale on przebijał wszystkich. Jak się wkurzył, to wywracał stoliki i rzucał kuflami - opowiada.

Powiedziałem raz stewardessie: "Słuchaj dziewczyno, latam znacznie dłużej i dalej niż ty. I to bez silników"

Dwa zwycięstwa dzień po dniu w Szczyrbskim Jeziorze w 1985 roku Nykaenen odniósł podobno nie tyle na kacu, co na rauszu. Nie inaczej miało być w noworocznych konkursach w Garmisch-Partenkirchen w 1988 oraz 1989 roku. I zapewne jeszcze w wielu innych. W 1987 roku w Ga-Pa tak zabalował, że zaczął demolować hotel, w którym mieszkał. Wyrzucono go z Turnieju Czterech Skoczni i zdyskwalifikowano. Nie startował przez półtora miesiąca. Wrócił na mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Od razu zdobył srebro indywidualnie oraz złoto z kolegami. Sezon, w którym opuścił aż 11 z 22 startów skończył na szóstym miejscu w Pucharze Świata.

Czuł się wielki. Mimo że skoki już mu brzydły. Treningi po sezonie rzucił. Ze swoją pierwszą żoną, fotomodelką Tiiną Hassinen na miejsce życia wybrał Sri Lankę. Na szczęście dał się namówić na powrót. I przeżył najlepszy sezon w karierze. W 1988 roku wygrał wszystko, co mógł na igrzyskach w Calgary, czyli oba konkursy indywidualne i drużynówkę. Wcześniej był najlepszy w Turnieju Czterech Skoczni. A na koniec zgarnął Kryształową Kulę, jako zwycięzca aż 10 z 20 konkursów sezonie. Warto podkreślić, że wystartował tylko w 16.

Dlaczego później Nykaenen wygrał jeszcze tylko dwa razy w życiu? To nietrudna zagadka. W 1989 roku miał już dwoje dzieci z różnymi kobietami, gdy brał ślub z kolejną. Finlandii to nie przeszkadzało. Było w niego wpatrzona, wielbiła go. W tym samym 1989 roku liczbą aż 65 proc. głosów wybrano go najlepszym sportowcem lat 80. Ale najlepsze Matti miał już za sobą. Im częściej wypadał z czołówki, tym głośniej obwiniał o to wszystkich wokół. W 1990 roku nie szło mu już tak bardzo, że zamiast na Turniej Czterech Skoczni poleciał imprezować na Teneryfę. Niby jeszcze wierzył w swój start na kolejnych igrzyskach, w 1992 roku w Albertville, ale już zapowiadał, że później przyspieszy, przesiadając się do łodzi motorowej i tam popędzi po sukcesy.

"Czuję się jakbym należał do każdej fińskiej rodziny"

Ani się nie przesiadł, ani nie dotrwał do francuskich igrzysk. Dopiero 50. miejsce na MŚ w Val di Fiemme w lutym 1991 roku było jego sportowym końcem. W kolejnych konkursach już nie wystartował. Problemy z kręgosłupem i kolanami, niechęć czy niezdolność opanowania stylu V, który wyparł styl klasyczny, start kariery muzycznej i kolejne perypetie miłosne - ta mieszanka na zawsze zdmuchnęła Nykaenana ze skoczni.

"Głód sportowych sukcesów sprawił, że Matti Nykaenen postanowił zerwać z karierą piosenkarza i wrócić na narciarskie skocznie. Ostatnio udał się w nieznane, by z dala od wszystkich pokus, jakim zawsze ulegał, rozpocząć solidne treningi z myślą o olimpijskim złocie w Lillehammer. Fantastyczne osiągnięcia Nykaenena ciągle pozostawały w centrum uwagi mass mediów w Finlandii. Ogromne zainteresowanie opinii publicznej towarzyszyło mu na każdym kroku. To sprawiło, że przewróciło mu się w głowie i kariera została przerwana - taką opinię wyrażają jego najbliżsi. Dwa razy brał ślub i dwukrotnie się rozwodził. Nieustannie miał problemy dyscyplinarne i alkoholowe. Jednak Matti Pulli, jego długoletni trener i główny szkoleniowiec reprezentacji narodowej fińskich skoczków, nawet teraz jest zdania, że Nykaenen jest w stanie szybko powrócić do elity skoczków - informowała co prawda Agencja Reutera w grudniu 1992 roku. Ale Nykaenen nie wrócił.

Lata 90. były dla niego okropne. Niby osiągnął sukces zaraz po tym jak za namową biznesmenów został piosenkarzem. Jego debiutancki album zyskał status złotej płyty. Ale przez hulaszczy tryb życia szybko popadł w biedę. Sprzedał wszystkie swoje medale, zarabiał jako kelner, śpiewak w barze karaoke i striptizer w barach dla gejów. Na dwa lata zmienił nawet nazwisko, pokazując, jak bardzo jest zmęczony Nykaenem i wszystkim, co wiąże się z jego popularnością. - Nie ma dnia, żeby ktoś nie zadzwonił i nie pytał, jak sobie radzę. To jest, k..., moja sprawa - stwierdził w jednym z wywiadów. Nową tożsamość wziął od trzeciej żony, Sari Paanali. Źle, nie wziął - pożyczył. Jedynie na dwa lata.

"Czy mam pod sobą narty, czy kobietę - zawsze latam"

Czwartą żoną Mattiego została Mervi Tapola. Brukowce żyły tym małżeństwem jak żadnym innym. Kobieta była córką fińskiego potentanta parówkowego. Para była małżeństwem dwa razy: w latach 2001-2003 i 2004-2010. Między ślubami, pod koniec 2003 roku, Nykaenen promował autobiografię "Pozdrowienia z piekła". - Dlatego że zdobył wszystko, miał status nietykalnego i pozwalano mu na wszystko. Miasto Jyväskylä, w którym się urodził, dało mu dom, samochód, koronę, po prostu wszystko. Każdy jego wybryk był tolerowany, dlatego jego życie prywatne stało się takim chaosem. Strasznie mi go żal - mówił wtedy Mika Kojonkoski.

A Nykaenen był z siebie dumny. "Miałem w życiu więcej kobiet niż jakikolwiek mężczyzna. O wszystkich kolorach skóry, wszystkich rozmiarach butów. Setki fanek koczowały pod hotelami, w których spałem w każdej części świata" - chwalił się. "Kto mógł się oprzeć sportowcowi, który niezależnie od tego ile miał lat, zawsze wyglądał na 17?" -pytał.

Bez cienia wstydu przyznawał, że przez 15 lat nie widział syna z pierwszego małżeństwa, który miał rok, gdy to małżeństwo się rozpadło. I że nieślubną córkę poznał dopiero kiedy miała 17 lat i sama przyszła się przedstawić. A właściwie zażądać pieniędzy. Wśród ilustracji czytelnicy mogli znaleźć Tapolę z podbitym okiem. Oczywiście podbitym przez Nykaenena.

"Takie jest życie, ja po prostu je szczerze opisałem. Moją książkę powinien kupić każdy i postawić obok Biblii. Bo moja historia jest równie prawdziwa i wstrząsająca" - mówił były skoczek.

"Piekło jest niczym w porównaniu z moim życiem"

Nykaenen promował swoją książkę krótko po tym jak dostał wyrok czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu. To była kara za próbę zaatakowania nożem Tapoli.

Rok później z nożem rzucił się na przyjaciela, z którym przegrał walkę na palce (to popularna w Finlandii rywalizacja trochę przypominająca siłowanie się na rękę). Do więzienia miał pójść na 26 miesięcy. Wyszedł po dziewięciu, w 2005 roku. Warunkowo, m.in. dlatego, że przeszedł zawał serca. W domu wytrzymał cztery dni. I wrócił do więzienia na cztery miesiące. Za pobicie żony.

Nykaenen stał się recydywistą. Naprawdę był w piekle i próbował wciągnąć do niego wszystkich wokół. W 2006 roku zranił nożem człowieka spotkanego w pizzerii. W 2009 roku w Boże Narodzenie próbował udusić Tapolę paskiem od szlafroka. Proces ciągnął się do sierpnia, w końcu Nykaenena skazano na 16 miesięcy odsiadki, a Tapola po raz 15. wniosła o rozwód. I tym razem małżeństwo skończyło się już na zawsze.

Osadzonego po raz kolejny Nykaenena w końcu przepadano. Orzeczono, że jego agresja bierze się z choroby. Nadpobudliwość psychoruchowa nie przeszkodziła mu wiązać się z kolejnymi kobietami. W 2012 roku wyszedł na wolność i został partnerem znanej z fińskiego Big Brothera Susanny Ruotsalainen. Za jej namową zgodził się na stworzenie reality show o swoim codziennym życiu. Format odniósł sukces. Ale Matti nie był szczęśliwy. Wyglądało na to, że spokój odnalazł dopiero przy swojej ostatniej żonie. Z nią poznał się w 2013 roku. Z Pią Talonpoiką był do śmierci w lutym 2019. Już nie powtarzał swojej złotej myśli, że miłość jest jak kłębek włóczki, a więc zaczyna się i się kończy. Jeśli na coś narzekał, to na brak kontatku z wnukami. A jednocześnie rozumiał, że nie był dla trójki swoich dzieci takim ojcem, żeby te dzieci chciały zrobić z niego dziadka dla swoich dzieci.

W 2018 roku u Nykaenena zdiagnozowano cukrzycę. A jako przyczynę jego śmierci w wieku tylko 55 lat, podano zapalenie trzustki i zapalenie płuc.

- Z wielkim żalem myślę o życiu mojego największego rywala. Na skoczniach był najlepszy. Ale poza nimi nie miał nikogo, kto obroniłby go przed fałszywymi przyjaciółmi, którzy go wykorzystywali - stwierdził kiedyś Jens Weissflog.

Więcej o:
Copyright © Agora SA