Już po pierwszej serii trudno było uwierzyć, co działo się na skoczni olimpijskiej w Whistler. Polacy wręcz zdominowali konkurs indywidualny podczas mistrzostw świata juniorów.
Prowadził Fin Vilho Palosaari, ale podium wypełniali Jan Habdas na drugim miejscu i Kacper Tomasiak na trzecim miejscu. A to nie koniec, bo w najlepszej dziesiątce byli jeszcze ósmy Klemens Joniak i dziesiąty Marcin Wróbel. Już w tamtym momencie wyglądało to na polskie święto w Kanadzie.
Zakończyło się tylko trochę gorzej. Habdas po skoku na 96 metrów w finałowej serii dołożył 94,5 metra. Spadł na trzecie miejsce, ale to i tak oznaczało brązowy medal dla Polaka. Po rozczarowaniu z zeszłorocznej imprezy, kiedy płakał w momencie, gdy najlepsi kończyli konkurs, to wciąż wielki sukces.
Tomasiak w pierwszej serii osiągnął 92,5 metra w bardzo trudnych warunkach. W finałowej serii poprawił się jeszcze o dwa metry, ale do podium i medalu 16-latkowi zabrakło 2,8 punktu. Może żałować, choć jeszcze niedawno nie był pewny, czy w ogóle pojedzie na taką imprezę. W końcu dla zawodników z rocznika 2007 to pierwsze MŚJ, na których mogą startować.
Nowym mistrzem świata został znany już z konkursów Pucharu Świata Fin Vilho Palosaari (98 i 95 metrów). Wyprzedził o zaledwie 0,3 punktu Jonasa Schustera (90,5 i 98 metrów), syna byłego trenera niemieckich skoczków, Wernera Schustera. Habdas do Austriaka stracił zaledwie punkt, a do wygranej 1,6 punktu.
- Kiedy się obudziłem, od razu zacząłem się denerwować. Zacząłem składać kostkę Rubika, żeby zacząć myśleć o czymś innym niż skoki i nadchodzący konkurs - mówił Jan Habdas, gdy dziennikarz przeprowadzający wywiad podczas transmisji z zawodów zapytał o opis jego dnia.
- Spóźniłem wszystkie skoki, nie było idealnie. Jestem trochę smutny - przyznał Polak. - Ale i tak się cieszę, bo to wciąż brązowy medal. Brakowało mi energii po wyjściu z progu, traciłem prędkość i dlatego te próby nie były dziś na idealnym poziomie - dodał.
W najlepszej dziesiątce zawodów oprócz Habdasa i Tomasiaka znalazł się także Marcin Wróbel (93,5 i 97,5 metra), który skończył je na dziewiątej pozycji. Po pierwszej serii spadł Klemens Joniak (94 i 89,5 metra), który ostatecznie zajął szesnaste miejsce.
Dla Polaków sukces Habdasa oznacza już trzynasty medal w historii startów na mistrzostwach świata juniorów, szósty indywidualny krążek i trzeci brąz. Ostatnim polskim mistrzem świata pozostaje Jakub Wolny, który wygrywał czempionat w 2014 roku w Predazzo.
Dorobek kadry może się jeszcze powiększyć. Zwłaszcza podczas konkursu drużynowego, którego początek zaplanowano na sobotę, 4 lutego o godzinie 21:30 czasu polskiego. Największym rywalem Polaków będą w nim Austriacy. Mistrzostwa świata juniorów potrwają do niedzieli, 5 lutego.