Robert Johansson od kilku lat zmaga się z problemami z kręgosłupem. W ostatnich kilkunastu miesiącach przeszedł dwie poważne operacje i jak sam przyznaje, coraz ciężej uprawia mu się sport wyczynowy. Pomimo rehabilitacji odczuwa regularne drętwienia w nodze, co może wpłynąć na przedwczesny koniec kariery norweskiego mistrza.
Po niedzielnych zawodach na Kulm 32-latek był rozczarowany. Norweg znany jest z tego, że potrafi latać na skoczniach mamucich, jednak miniony weekend nie był dla niego udany. Wpływ miało na to zapewne zdrowie. - Tracę czucie w stopie lub w nodze poniżej kolana i skakanie robi się trudne, a nawet niebezpieczne. Dolegliwość pojawia się i przechodzi w różnych momentach. Może to być podczas rozgrzewki, konkursu lub jazdy samochodem. Trudno uprawiać tę dyscyplinę, kiedy ciało nie słucha głowy w stu procentach - przyznał w rozmowie z NRK.
Johansson powiedział, że może zakończyć karierę nawet wiosną.- Może tak być - odpowiedział na pytanie odnośnie tego, czy przejdzie na emeryturę już po tym sezonie.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Aktualnie skoczek skupia się jednak w stu procentach na przygotowaniach do mistrzostw świata, które rozpoczną się w Planicy za niespełna miesiąc. - Na razie sezon jest w pełni i nie mam czasu, aby pojechać do domu, położyć się na kanapie i czekać aż będę zdrowy. Zbliżają się mistrzostwa świata i chciałbym pomóc drużynie w zdobyciu medalu, najlepiej złotego. Później zobaczymy - dodał.
Johansson ma na koncie dwa medale mistrzostw świata wywalczone dwa lata temu w Oberstdorfie. Wówczas został wicemistrzem świata indywidualnie i w drużynie mieszanej. Ponadto podczas igrzysk w Pjongczangu zdobył dwa brązowe medale indywidualnie oraz złoto w drużynie. W dorobku ma także medale mistrzostw świata w lotach.