Niemiecka nadzieja skoków zaskakuje. I chwali Doleżala. "Jest najfajniejszym gościem"

Jakub Balcerski
- Jest najfajniejszym gościem ze wszystkich trenerów - mówił Sport.pl o byłym trenerze polskich skoczków, Michale Doleżalu Philipp Raimund - nowa nadzieja niemieckich skoków. 22-latek po letnich przygotowaniach z zawodnikami kadry narodowej regularnie punktuje i jest solidną częścią kadry trenera Stefana Horngachera.

W tym sezonie ma mniej konkursów Pucharu Świata bez punktów od takich niemieckich gwiazd jak Markus Eisenbichler, czy Karl Geiger. I choć jeszcze rok temu większości kibiców skoków był praktycznie w ogóle nieznany, teraz jest praktycznie jedynym powiewem świeżości kadry Stefana Horngachera. Philipp Raimund powoli staje się nawet jej nadzieją.

Zobacz wideo Adam Małysz pokazał, jak naprawdę wygląda jego codzienna praca w roli prezesa

22-letni Niemiec blisko najlepszej dziesiątki Pucharu Świata. Choć w Zakopanem przesadził w powietrzu

Raimund do tej pory wziął udział w dziesięciu konkursach obecnego sezonu, zajmuje 31. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z dorobkiem 101 punktów. Najlepiej zaprezentował się w konkursie kończącym 71. Turniej Czterech Skoczni, gdy był 12. w Bischofshofen. - Moja forma mnie zadowala. Byłem ostatnio trochę zmęczony, ale mogę się cieszyć z tego, jak wyglądają moje skoki - mówił nam Niemiec po zawodach PŚ w Zakopanem.

W Polsce podczas niedzielnego konkursu indywidualnego miał nietypowy problem, który pojawiał się już wcześniej w jego próbach - niebezpieczne podejście do lądowania. Czy to efekt strachu przed zbyt dalekim skokiem, który pojawia się jeszcze w powietrzu? - Niczego się nie boję. Po prostu czasem wychodzę zbyt agresywnie z progu, dlatego w końcowej fazie lotu bardzo mocno mnie przechyla i w Zakopanem byłem bliski upadku - tłumaczył Raimund.

Horngacher wyciągnął do niego rękę. A z Doleżalem Raimund dogaduje się najlepiej

Skoczek pierwszy raz błysnął blisko rok temu, gdy pojechał na zawody PŚ do Titisee-Neustadt. Wtedy po raz pierwszy zapunktował w zawodach najwyższej rangi i to dwukrotnie. W tamtym sezonie został jeszcze wysłany na loty do Oberstdorfu, ale jego debiut na mamucim obiekcie się nie udał - nie przebrnął kwalifikacji. Jego potencjał został jednak dostrzeżony.

Choć formalnie Raimund wciąż jest członkiem grupy 1b (odpowiednik polskiej kadry B) w strukturach niemieckiego związku, to letnie przygotowania spędził z najlepszymi zawodnikami, a porad udzielał mu trener kadry narodowej, Stefan Horngacher. - To zupełnie inne doświadczenie niż trenowanie na zapleczu. Cóż, porównam to w ten sposób: w kadrze B było wiele świetnych żartów, które rozumiałem, ale gdy posłuchałem tych, które opowiada się w kadrze narodowej, stwierdziłem, że są na o wiele wyższym poziomie - śmiał się 22-latek. - Musiałem się przyzwyczaić i nauczyć, kiedy i z czego można żartować, ale także poznać z każdym, choć to przebiegło gładko - dodał.

Gdy spytaliśmy o relacje z trenerami, Raimund wcale nie zaczął od słów na temat Stefana Horngachera. - Najlepiej dogaduję się z Michalem Doleżalem. Jest chyba najfajniejszym gościem ze wszystkich trenerów - wskazał skoczek. - Wszyscy są jednak świetni i bardzo mi pomagają. Cieszę się, że zauważyli mój potencjał i teraz starają się, żebym miał, czego potrzebuję, żeby się rozwijać. Widzą, że daję z siebie sto procent i jakie wyniki to przynosi - ocenił Raimund.

"Staram się pozostać spokojny". Raimund wskazał element, który musi poprawić

- Muszę popracować nad pozycją najazdową, to moje zadanie na najbliższy czas. Z problemów z nią brały się te zbyt agresywne zachowania w locie, a służy ona także do konstrukcji całego skoku, więc muszę ją utrzymywać w odpowiedni sposób - mówił o tym, co może poprawić w swoich skokach Niemiec. - Do tego staram się pozostać spokojny i nadal skakać tak, jak robiłem to także podczas Pucharu Kontynentalnego - dodał Raimund.

Na zawodach w Sapporo Raimundowi udało się zapunktować dwa razy - w piątek był 35., w sobotę skończył konkurs na 27. pozycji, a w niedzielę zajął 24. miejsce, choć miał nawet szansę znaleźć się blisko swojego najlepszego rezultatu w karierze. Być może taki przyjdzie w Willingen za dwa tygodnie albo chwilę wcześniej na mamucie Kulm w Tauplitz, jeśli zostanie wysłany na te zawody. Zaplanowano je w dniach 27-29 stycznia. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.