W ostatnim czasie kibice obserwują coraz więcej przemian i innowacji w skokach narciarskich. Kilka lat temu do Pucharu Świata wprowadzono konkursy mikstów, a za miesiąc w Lake Placid odbędzie się pierwszy konkurs duetów. Przyszłość ma przynieść kolejne rewolucyjne rozwiązania. Jednym z nich ma być rozstawianie skoczków w pierwszej serii na podstawie wyników z kwalifikacji. Tym samym konkursy od pierwszych minut byłyby atrakcyjne dla widzów.
Sandro Pertile udzielił wywiadu TVP Sport, w którym opowiedział m.in. o kolejnych planowanych zmianach w dyscyplinie. Działacz przyznał, że jednym z problemów są obecnie wyniki oglądalności w pierwszych minutach obydwu serii konkursowych. FIS zamierza wypracować rozwiązanie, które czyniłoby rywalizację ciekawszą od samego początku.
- Pierwszy moment, który nie przyciąga widza przed telewizorem, to chwile po starcie pierwszej serii. Drugi to początek drugiej. Z TOP30 kwestia jest dyskusyjna, bo na teraz jesteśmy dalecy od ograniczania obsady drugiej kolejki. A w pierwszej zawody zaczynają zazwyczaj skoczkowie z państw, które dopiero aspirują do ścisłej elity i oni też muszą być w PŚ - przyznał w rozmowie z TVP Sport dyrektor Pucharu Świata i dodał: - Dlatego po wstępnej analizie sytuacji wiemy, że obcięcie liczby skoczków na tę chwilę nie jest możliwe. Ale możliwe jest sprawienie, aby ci najlepsi pojawiali się wcześniej niż po kilkudziesięciu minutach 1. serii.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Pertile przyznał, że bardzo dobrym przykładem są biegi narciarskie, w których zawodnicy i zawodniczki są rozstawieni w rywalizacji na podstawie czasów. To sprawia, że wyścig od początku do końca jest pasjonujący. - Tam w wyścigach indywidualnych na czas najlepsi są rozstawiani na liście startowej na podstawie rankingu, ruszają między słabszymi, są z nimi wymieszani. Dzięki temu widz co jakiś czas dostaje kogoś ze ścisłego topu i pozostaje żywo zainteresowany transmisją, śledzi postęp rywalizacji, ma jasne odniesienie. My też możemy coś takiego zrobić.
Gdyby takie rozwiązanie weszło w życie, bardzo ważną rolę podczas zawodów odegrałyby kwalifikacje. Wyznaczałyby "pozycję startową" danego skoczka. Zwolennikiem takiego rozwiązania jest m.in. trzeci w niedziele w Zakopanem Stefan Kraft. - Sądzę, że kwalifikacje – tak jak w Formule 1 – powinny coś dawać. Coś na starcie, jakiś bonus. W wyścigach jest to pole position, u nas też dałoby się pójść w tę stronę - przyznał. Na razie nie wiadomo, kiedy pomysł mógłby zostać wprowadzony w życie.
Za tydzień rywalizacja skoczków przeniesie się do Azji. Od 20 do 22 stycznia rozegrane zostaną trzy konkursy Pucharu Świata w Sapporo.