Paweł Wąsek myślał, że zostanie skreślony, a stanął na podium. "Czekałem na to całe życie"

Jakub Balcerski
- Dwa lata? Ja na razie na to podium czekałem całe życie - śmieje się po konkursie drużynowym w Zakopanem Paweł Wąsek. Polacy zaspokoili głód kibiców, którzy czekali na miejsce w najlepszej trójce takich zawodów ponad 700 dni, ale dla Wąska po słabych skokach w piątek i wątpliwościach, czy w ogóle wystąpi w sobotniej rywalizacji, to podium znaczy o wiele więcej.

Piątkowe kwalifikacje w Zakopanem, Paweł Wąsek skacze tylko 111 metrów i zajmuje 33. miejsce. Trener Thomas Thurnbichler nie skreśla go jednak i skoczek jest w składzie Polaków na konkurs drużynowy, choć Aleksander Zniszczoł spisał się od niego znacznie lepiej.

Sobota, drużynówka. Wąsek uzyskuje 125 i 127,5 metra. Odpłaca się solidnymi próbami i dobrym wynikiem za wiarę, której nie zabrakło polskiemu sztabowi. Polacy kończą zawody na drugim miejscu, a Wąsek po raz pierwszy w karierze staje na podium w Pucharze Świata.

Zobacz wideo Kamil Stoch ocenia: Było super, magicznie. Bardzo czekałem

"Te skoki były takie, jak być powinny". Wąsek zadowolony po solidnym występie w sobotę

- Myślę, że w miarę udało się zrealizować wszystkie założenia. Te skoki były takie, jak być powinny i mogę być z nich zadowolony - mówi po konkursie Wąsek.

- Cieszę się, że umiałem się poprawić z dnia na dzień i wrócić do mojego jakiegoś poziomu. Fajnie - dodaje.

Wąsek nie sądził, że skoczy w drużynówce. "Myślałem, że przegrałem"

Czy po słabszym wyniku w kwalifikacjach skoczek myślał w ogóle o występie w konkursie drużynowym? - Nie sądziłem, że trener mnie wystawi. Myślałem, że przegrałem rywalizację o miejsce w składzie - zdradza Wąsek. - Pogadałem z trenerem, wytłumaczył mi, co i jak. Na skoczni starałem się dać z siebie wszystko - wyjaśnia Polak.

- Cieszę się, że podjąłem taką decyzję. Paweł pokazał to, co widzę u niego przez cały sezon: nawet jeśli ma małe problemy na treningach, wie, jak poskładać to i przełożyć na dobre skoki w konkursie. Moje zaufanie do niego się opłaciło - tłumaczy za to Thomas Thurnbichler. Szkoleniowiec podszedł do Wąska, gdy ten kończył swoją rozmowę z dziennikarzami, poklepał go po plecach i powiedział: "Dobrze Paweł" po polsku.

"Czekałem na to podium całe życie"

Polacy czekali na kolejne podium w drużynówce 721 dni, czyli prawie dwa lata, ale Wąsek podchodzi do tego sukcesu inaczej. - Dwa lata? Ja na razie czekałem na to podium całe życie. Nie zamierzam też patrzeć, ile zabrakło nam do pierwszego miejsca. Chcę się cieszyć tym, gdzie dziś byliśmy i że udało mi się po raz pierwszy stanąć na podium - ocenia Wąsek. Uściślając, Polakom zabrakło do zwycięskiej Austrii tylko jednego punktu.

- Liczę, że znowu zrobimy krok do przodu, każdy da z siebie wszystko i każdy będzie mógł z uśmiechem zejść ze skoczni - wskazuje Polak zapytany o założenia na niedzielny konkurs indywidualny. Ten rozpocznie się o 16:00, a godzinę wcześniej ruszy seria próbna. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.