Polscy skoczkowie idą do wojska. "Jeden z nich to znany zawodnik"

W polskich skokach narciarskich niedługo dojdzie do długo wyczekiwanej zmiany. Wielu zawodników nie było w stanie utrzymać się ze startów i porzucało sport na rzecz pracy. To ma ulec zmianie dzięki współpracy z Wojskiem Polskim. Na początek do sił zbrojnych ma zostać wcielonych trzech skoczków.

Środowisko polskich skoków narciarskich doskonale pamięta sytuacje, kiedy młode talenty porzucały uprawianie sportu ze względu na brak środków. Kryzys formy przy niewystarczającym wsparciu sponsorów zmuszał zawodników do podjęcia pracy. Takie decyzje musieli podjąć m.in. Krzysztof Biegun, bracia Grzegorz i Krzysztof Miętusowie, czy Bartłomiej Kłusek. Niedługo wreszcie ma się to zmienić, a polscy skoczkowie m.in. na wzór lekkoatletów zostaną zatrudnieni w Wojsku Polskim.

Zobacz wideo Wisła Kraków chce awansu. Błaszczykowski zgłasza gotowość

Polscy skoczkowie pójdą do wojska. Na początek trzech. "Jeden z nich to znany zawodnik"

Jak dowiedział się serwis Interia Sport, PZN prowadzi zaawansowane rozmowy z Wojskiem Polskim. Według informacji tego samego źródła najpewniej po zakończeniu tego sezonu trzech skoczków naszej kadry ma zostać wcielonych do służby. 

- Jeden z nich to znany zawodnik. Dwóch kolejnych to rokujący skoczkowie - mówił Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN, w rozmowie z Interia Sport. Nie zdradził jednak konkretnych nazwisk. 

Zatrudnienie skoczków w wojsku jest dopiero negocjowane, ale kilku zawodnikom innych dyscyplin podlegających PZN udało się już przydzielić etaty. Do wojska trafili przedstawiciele biegów narciarskich (Maciej Staręga, Kamil Bury, Dominik Bury i Mateusz Haratyk) i snowboardu (Aleksandra Król, Oskar Kwiatkowski i Michał Nowaczyk).

Adam Małysz miał taki pomysł już kilka lat temu. Wreszcie zostaje on wcielany w życie

Już kilka lat temu Adam Małysz, jeszcze jako dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej mówił o współpracy z Wojskiem Polskim. Nasz wybitny skoczek podkreślał, że jest to szansa dla polskich sportów zimowych, ponieważ wielu zawodników, którzy nie należą do ścisłej czołówki, nie stać na utrzymanie się. Ponadto ważną kwestią był etap po zakończeniu kariery. Zarobki w sportach zimowych są nieporównywalne do tych, na które mogą liczyć piłkarze, a nawet siatkarze. Dlatego trudno byłoby im żyć z tego, co zarobili w trakcie kariery, zwłaszcza gdy sukcesy były sporadyczne lub ich skala nie należała do największych. 

- To jest szansa dla zawodników. Wiemy, jak ciężko może wyglądać sytuacja sportowca, który zbliża się do końca kariery. Chcemy, żeby już wcześniej pracowali oni w służbach, dostawali zgodę na treningi, a po zakończeniu kariery dalej mieli możliwość powrotu do pracy w pełnym wymiarze - mówił Małysz w wywiadzie dla TVP Sport.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

W Polsce na takich zasadach z wojskiem współpracują np. lekkoatleci. Służbę pełnią m.in. Justyna Święty-Ersetic, Iga Baugmart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Wojciech Nowicki, Patryk Dobek, czy Kajetan Duszyński. To rozwiązanie wykorzystywane jest również w biathlonie. I tak do wojska należą Kamila Żuk, Anna Mąka, Kinga Zbylut, Monika Hojnisz-Staręga, Andrzej Nędza-Kubiniec i Tomasz Jakieła. W skokach narciarskich, tyle że nie polskich, też nie jest to rewolucyjny pomysł, ponieważ od lat stosuje się go w Austrii czy Niemczech.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.