71. Turniejowi Czterech Skoczni przewodzą Halvor Egner Granerud oraz Dawid Kubacki, który wygrał ostatni konkurs w Innsbrucku, lecz jego strata do Norwega przed ostatnimi zmaganiami w Bischofshofen jest dosyć spora, wynosi 23,3 punktu. Czwarte miejsce zajmuje Piotr Żyła, a piąte Kamil Stoch.
Tuż za nimi, na szóstym miejscu, najwyżej sklasyfikowanym Austriakiem jest Stefan Kraft, który zarazem w Pucharze Świata piastuje czwartą lokatę. 29-latek mógłby się pokusić o lepszy wynik w Turnieju Czterech Skoczni, gdyby nie nieudany dzień w Garmish-Partenkirchen, gdzie zajął 18. miejsce, ponieważ w Oberstdorfie był piąty, a w Innsbrucku oczko wyżej.
Mimo to jego osiągnięcia w 71. TCS nie umywają się do historycznych wyników. Bowiem Austriacy to nacja, która najczęściej triumfowała w klasyfikacji generalnej tych zmagań. Mają oni na swoim koncie 16 zwycięstw, lecz ostatnie w 2015 roku za sprawą właśnie Stefana Krafta. To zresztą był wówczas siódmy triumf Austriaka z rzędu. Przez siedem następnym lat, a w zasadzie możemy powiedzieć już, że osiem, czekają na swojego triumfatora, który sięgnie po Złotego Orła. To i tak znacznie krócej od Niemców, których przedstawiciel ostatni raz zwyciężał w 2002 roku. Był to Sven Hannawald.
Austriaków w latach największych sukcesów prowadził Alexander Pointner, który na żywo obserwował zmagania w Innsbrucku na Bergisel. Szkoleniowiec jest zaniepokojony stanem krajowych skoków. - Radość na stadionie była zaraźliwa, ale jako były trener nie mogę być zadowolony z występu kadry w środę - napisał w swoim felietonie na łamach "Tiroler Tageszeitung". - Choć finałowy skok Krafta był znacznie lepszy, niż pierwszy, przed nim było trzech skoczków, którzy są w swojej własnej lidze. Austriacy nie mają obecnie nic do powiedzenia w kwestii wygranych i trzeba nad tym pracować - dodał Pointner.
W piątek o godzinie 16:30 wystartuje finałowy konkurs 71. Turnieju Czterech Skoczni. Skoczkowie tradycyjnie na zakończenie zmagań rywalizować będą w Bischofschofen.