Polski skoczek "łapał pisiont groszy". Sceny w Bischofshofen

Mija dokładnie osiem lat od pamiętnych kwalifikacji w Bischofshofen, w których cudem upadku uniknął Aleksander Zniszczoł. Polak zachwiał się po odepchnięciu z belki i dotknął ręką najazdu. Ostatecznie opanował sytuację i oddał nawet skok dający mu awans do konkursu.

Aleksander Zniszczoł na początku sezonu cieszył się zaufaniem Thomasa Thurnbichlera. Wystąpił we wszystkich konkursach Pucharu Świata, które odbyły się przed 71. Turniejem Czterech Skoczni. Zdobył w nich tylko dwa punkty i obecnie zajmuje odległe 52. miejsce w klasyfikacji generalnej. Te wyniki rozczarowały szkoleniowca Biało-Czerwonych, który ostatecznie nie powołał skoczka na niemiecko-austriacki turniej. Polak może pochwalić się sporym doświadczeniem w TCS. Występował tam m.in. w 2015 roku. Wtedy też doszło do kuriozalnej sytuacji z jego udziałem.

Zobacz wideo Żyła ma za niski krok? Norwegowie aż go zakreślają. Thurnbichler tłumaczy

Aleksander Zniszczoł cudem uniknął upadku. To nie pierwsza taka sytuacja w historii skoków narciarskich

Właśnie 5 stycznia 2023 roku mija osiem lat od pamiętnych kwalifikacji w Bischofshofen. Ruszając z belki, Aleksadner Zniszczoł stracił równowagę. Później instynktownie dotknął ręką rozbiegu, by uratować się przed upadkiem. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, a na dodatek wrócił do odpowiedniej pozycji najazdowej i oddał skok. 

Wylądował na 120. metrze i w wielkim napięciu oczekiwał na awans. Finalnie szczęście uśmiechnęło się do naszego zawodnika, który jako ostatni zakwalifikował się do konkursu głównego. W decydującej rywalizacji nie wypadł najlepiej, zawody zakończył na 50. miejscu. Wideo ze skoku kwalifikacyjnego Zniszczoła można zobaczyć poniżej. 

 

Potknięcia przy rozpoczynaniu najazdu na próg są rzadkością, ale się zdarzają. W poprzednim roku, również na obiekcie w Bischofshofen, przed upadkiem ratował się Paweł Wąsek. Polak zachwiał się po odepchnięciu z belki, ale opanował sytuację i oddał przyzwoity skok. - Pisiont groszy łapał! - śmiał się wówczas Andrzej Stękała. Nieco mniej szczęścia miał z kolei Wolfgang Loitzl w 2004 roku w Zakopanem. Tuż po starcie z belki prawa narta zablokowała się i Austriak zaczął zsuwać się po rozbiegu. Udało mu się jednak wyhamować, a całą sytuację skwitował szerokim uśmiechem.

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Miejmy nadzieję, że do podobnych sytuacji nie dojdzie w ostatnim konkursie 71. Turnieju Czterech Skoczni. Po zawodach w Obersdorfie, Ga-Pa i Innsbrucku na czele znajduje się Halvor Egner Granerud. Na drugim miejscu jest Dawid Kubacki, ale traci do Norwega ponad 23 punkty. To duża strata, choć nadal możliwa do odrobienia. - Cuda się zdarzają - podkreślił Adam Małysz. Konkurs w Bischofshofen odbędzie się w piątek 6 stycznia. Początek zmagań o godzinie 16:30. O tej samej porze, ale dzień wcześniej, odbędą się kwalifikacje

Więcej o:
Copyright © Agora SA