Kluczowa zmiana w skokach Kubackiego. To tam brylował Granerud

Jakub Balcerski
- No tak to można pracować - podsumował Dawid Kubacki dzień, w który wygrał kwalifikacje w Garmisch-Partenkirchen. Polak znalazł z trenerami mały szczegół, dzięki któremu poprawił się w elemencie, w którym do tej pory brylował Halvor Egner Granerud, ale wręcz bije od niego spokój i pewność siebie.

Winda na górę skoczni Bergisel, kilkanaście minut po kwalifikacjach. W gronie dziennikarzy jedziemy nią do biura prasowego, a z nami Dawid Kubacki - do wioski skoczków, skąd wróci do polskiego hotelu położonego kilka minut jazdy za skocznią. Bije od niego wielki spokój. Je bułkę i opowiada o pierwszym porodzie swojej żony, bo jak wiemy spodziewają się drugiego i to tuż po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni.

Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że Kubacki może jedynie utrzymać się w czołówce, być drugim po Halvorze Egnerze Granerudzie, który wypracował sobie ogromną przewagę na półmetku imprezy - 26,8 punktu. Gdyby kwalifikacje liczyć jako pierwszą serię środowego konkursu, straty zostałoby mu już tylko pięć punktów. - Gdyby, to słowo-klucz. Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem - mówi z przekąsem Kubacki. O gdybaniu nie chce rozmawiać od początku Turnieju. Za to opowiada, dlaczego skoczył na poziomie, którego u Polaka tak brakowało w ostatnich dniach.

Zobacz wideo "Innsbruck to dobre miejsce do ataku". Granerud może mieć problem w kluczowym momencie TCS?

Mały detal dał Kubackiemu zmianę tam, gdzie bryluje Granerud. "To było coś, czego brakowało"

- Wspólnie ze sztabem znaleźliśmy mały detal, który moim zdaniem pozwoli te skoki przywrócić na dobre tory. To było coś, czego brakowało w Oberstdorfie, czego nie było w Garmisch i dzięki tej drobnej zmianie czułem, że to przejście z odbicia do lotu było płynniejsze - zdradza Kubacki. To bardzo ważne słowa: wspomniane przez skoczka przejście to element, w którym do tej pory zdecydowanie brylował Granerud. To właśnie on miał być jego największą bronią.

A Kubackiemu wyraźnie pomógł wejść na jeszcze wyższy poziom niż do tej pory. - Traciłem przez to mniej prędkości, więc to lepiej też leciało tu na dole. To dla mnie najważniejsza rzecz z tego dzisiejszego dnia. A druga pozytywna rzecz to, że jedna wskazówka, którą od razu udało się zastosować, zadziałała. No tak to można pracować - śmieje się Polak.

Wielki spokój Kubackiego. Od razu chciał działać. "Wolę robić niż gadać"

Jak udało się wdrożyć zmianę aż tak szybko? - Wolę robić niż gadać i w tym wypadku to właśnie tak zagrało. To też nie jest tak, że to jest jakaś rzecz, z którą spotkaliśmy się pierwszy raz w życiu, ona nie wyskoczyła z rękawa. To jest rzecz, która już wcześniej się przejawiała. Trenerzy doszli do wniosku, że w pozycji to nie wygląda tak, jak wyglądało przedtem. To trzeba zmienić w ten i ten sposób. Dlatego idę i to robię, na co będę czekał? - opisuje Kubacki.

Wielki spokój widać nie tylko w zachowaniu Kubackiego, ale także jego słowach. - Nie patrzyłem na stratę, bo kwalifikacje nie wliczają się przecież do klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni - mówi skoczek. I tyle. Ani słowa więcej o tej sprawie, bo ta raczej nie zajmuje Polaka. Jest zbyt skupiony na sobie i własnych skokach, żeby myśleć o innych. A to bardzo dobrze.

"Na górze to szczegół, a na dole jest parę metrów więcej"

Skąd wzięła się wspomniana bułka, z którą Polak przyszedł już do mixed zony? - Śniadanie jedliśmy już o 8. W Innsbrucku zawody zaczynają się bardzo wcześnie, więc do skończenia skoków, a mamy godzinę 15, nic nie jem, bo nie lubię skakać z pełnym brzuchem. Potem się rozkładają kolana na boki na rozbiegu - śmieje się Kubacki.

Jak dzięki poprawkom w technice od trenerów będzie czuł się Kubacki przed kluczowymi zawodami w TCS? - Na pewno to dodaje pewności siebie. W tych poprzednich skokach, choć one były dobre, czegoś delikatnie brakowało. No niby było wszystko dobrze, a jednak ta energia z progu była nie taka, brakowało prędkości w powietrzu. To są detale, które później robią różnicę na dole. Zamiast 125, skacze się 128, czy 129 metrów. Na górze to szczegół, a na dole jest parę metrów więcej. Dla mnie to faktycznie dodatek pewności siebie, bo już kiedyś wprowadzałem coś na zawody w krótkim czasie, działało i tu mamy analogiczną sytuację. Sprawdziłem to w kwalifikacjach, zadziałało i je wygrałem. Nic tylko pracować z tego poziomu - podsumowuje Kubacki.

Początek serii próbnej przed środowym konkursem w Innsbrucku zaplanowano na godzinę 12:00. Pierwsza seria zawodów wystartuje półtorej godziny później. W parze systemu KO Kubacki zmierzy się z innym z Polaków, Janem Habdasem. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o: