Małysz napisał do Żyły ws. feralnego zamka. "Za dużo poszalałem"

Jakub Balcerski
- Może ten zamek był po prostu wadliwy? - zastanawia się Piotr Żyła, który w rozmowie ze Sport.pl po konkursie w Oberstdorfie zdradza, że w ogóle nie zauważył, że miał rozpięty suwak w kombinezonie po swoim drugim skoku i mógł zostać za to zdyskwalifikowany. Na szczęście pozostał na drugiej pozycji i zapowiada walkę o zwycięstwa podczas dalszej części Turnieju Czterech Skoczni.

Piotr Żyła po pierwszym konkursie 71. TCS w klasyfikacji generalnej jest tylko za Halvorem Egnerem Granerudem. W rozmowie ze Sport.pl mówi, że Norweg w Oberstdorfie nie był do złapania, ale w kolejnych konkursach zapowiada walkę o zwycięstwa. Tłumaczy także, jak wchodzi w tryb "full gaz", który pozwala mu na tak wysoki poziom skoków i jaki przysmak po pierwszych zawodach zastąpił mu słynną paprykę.

Zobacz wideo Flagi i tłumy kibiców. Tak Oberstdorf otwiera TCS

Jakub Balcerski: Jak samopoczucie wicelidera Turnieju Czterech Skoczni?

Piotr Żyła: Bardzo dobrze się czuję. Wczorajszy konkurs był dla mnie najlepszym w tym sezonie. Dalej mam motywację i chęci do tego, żeby pokazywać najlepszego siebie.

Po powrocie do hotelu czułeś, jak dużo energii kosztował cię ten konkurs?

Na pewno trochę mnie to kosztowało, ale od początku sezonu jestem przygotowany do tego, że w każdym konkursie pracuję tak, jak wczoraj, więc dziś znowu zszedłem sobie do takiego fajnego "relaksiku", a od Garmisch znowu trzeba wejść na wyższy poziom.

Jak to jest z tym "twoim światem", w którym jesteś podczas zawodów?

Kiedyś było tak, że to przychodziło i nie wiedziałem czemu, a teraz można powiedzieć, że raczej to wypracowuję od momentu aż przyjedzie się do hotelu przed zawodami. Dostajemy plan, dostosowuję się do tego i planuję wszystko po kolei, co i jak chcę zrobić. Jak mi się to udaje, jestem w takim stanie, jakim jestem i mam później trochę niekontrolowane ruchy.

Sam sobie wypracowałeś tę technikę?

Trudno powiedzieć. Wcześniej pracowałem z wieloma psychologami. Wydaje mi się, że od każdego coś wyciągnąłem, poskładałem to dla siebie i tak wyszło. Teraz też mamy psychologa w kadrze, od którego nauczyłem się kilku rzeczy i to pomaga. Z każdego doświadczenia wyciągałem coś, co było dobre dla mnie i próbuję to realizować.

Zdarza się, że wejście w tryb "full gaz" kosztuje cię za dużo energii i po prostu czujesz, że pozostało ci jej zbyt mało?

Raczej nie. Chyba że wchodzą w grę jakieś kwestie jedzeniowe. Jak jedzenie jest mało energetyczne, to wtedy też mam tej energii mniej. Nie ma z tym problemu, bo można pójść do sklepu i coś kupić. Wczoraj po konkursie Łukasz Gębala przyniósł mi puszkę kukurydzy. Poprosiłem go, żeby mi kupił, bo bufet był już nieczynny.

Była papryka, a teraz jest kukurydza?

Najlepiej, jak papryka jest jeszcze do kukurydzy. Wtedy jest już pięknie.

Wracając do wczorajszego konkursu, kiedy zauważyłeś, że zamek w twoim kombinezonie jest rozpięty?

W ogóle tego nie zauważyłem. Podczas samego skoku był zapięty, tylko później za dużo poszalałem i mógł nie wytrzymać tego wszystkiego. Ja w ogóle nie miałem o tym pojęcia. Wczoraj dopiero chyba Adam napisał mi pierwszy, że ten zamek mi się rozpiął i, żebym sobie to przypilnował.

Jak przypilnować czegoś takiego?

Może ten zamek był po prostu wadliwy? Wcześniej nie miałem z tym problemu. Miałem konkursy, przy których też tak bardzo się cieszyłem. No może nie aż tak bardzo. Trudno powiedzieć, ale trzeba będzie to sprawdzić i zobaczymy. Może faktycznie z zamkiem coś było nie tak. Jak był zapięty, to był zapięty, a później, jak go naruszyłem przy tej radości, mógł się po prostu rozpiąć.

Od razu sprawdzałeś, ile punktów w klasyfikacji dzieli cię od Halvora Egnera Graneruda?

Sporo tych punktów. Wczoraj dałem z siebie wszystko i czułem, że nie byłem w stanie lepiej, ale myślę, że z konkursu na konkurs jestem w stanie bardziej się rozkręcić.

Dawid mówił, że gdyby nie popełnił błędów, może udałoby się być bliżej Graneruda.

Wydaje mi się, że gdyby Dawid skakał tak jak w Engelbergu czy Titisee-Neustadt, a w zasadzie od początku sezonu, byłby wczoraj w stanie go pokonać, ale tak jak mówił, popełnił drobne błędy. Myślę, że Halvor skoczył swoje najlepsze skoki, więc trudno było z nim walczyć. Gdyby Dawid skoczył swoje, byłoby tam ciasno.

Był jeden sezon, który zaczął się dla ciebie nawet lepiej niż ten - 2018/2019. Stawałeś na podium, byłeś wiceliderem w PŚ, a później w Turnieju Czterech Skoczni nie wyszło. W Innsbrucku nie awansowałeś do drugiej serii. Jakie wnioski wyciągnąłeś?

Że nie wolno w Innsbrucku zmieniać butów.

Opowiesz o tym coś więcej?

Od początku sezonu skakałem super. Jeszcze początek turnieju był spoko, bo najpierw byłem 6. w Oberstdorfie, później w Garmisch 11. i pomyślałem, że może zmienię buty, a butom trzeba dać przynajmniej jeden trening. Byłem na tyle pewny swojej formy, że je zmieniłem. Wtedy popłynąłem. To też dla mnie taka lekcja, że jak coś jest dobre, to trzeba na treningu to przetestować, a nie brać od razu na zawody. Wtedy je zmieniłem, bo z kolei na mistrzostwach świata w Lahti też miałem podobnie. Skoki były gorsze, ale na zawody wziąłem nowe buty i było dobrze. Tutaj poszło to w drugą stronę. Czasami tak jest, że coś będzie pasowało od razu, a innym razem trzeba dać temu czas. Wyciągnąłem wnioski, więc mam nadzieję, że nie popełnię tych samych błędów. Rozmawiałem już z trenerami i nie mamy tu nic do testowania, tylko robimy naszą robotę.

Pozostając przy butach, podobno ten model Ferrari, który przygotowała Nagaba bardzo ci pasuje i po modyfikacjach wciąż go używasz, jako jeden z niewielu w kadrze.

W tym momencie mam super sprzęt, buty. Bardzo mi pasują, są wygodne i wszystko w nich jest fajne. Tak jak mówiłem, niektórym butom trzeba dać trochę więcej czasu, niektóre od razu są dobre. Wydaje się, że wszystkie są takie same, a są drobne szczegóły, których gołym okiem, a także w czuciu nie widać. Pojawia się to dopiero na skoczni. Tak jak mówię, mam w tym momencie bardzo dobry sprzęt, dopasowany pode mnie i przez turniej nie mam nic do testowania. Jadę na tym, co mam i daję z siebie wszystko.

Więcej o: