Szóste miejsce Kamila Stocha w środowych kwalifikacjach w Oberstdorfie może cieszyć. Polak potwierdził, że powoli wraca do świetnej formy po tym, jak do tej pory w tym sezonie Pucharu Świata jego dyspozycja była dość niestabilna. Próba na 127,5 metrów wskazała jednak, że może być groźny nawet dla największych faworytów Turnieju Czterech Skoczni.
Jeszcze w Engelbergu Polak nie mógł być zadowolony ze swoich skoków i kończył zawody sfrustrowany i ze smutną miną. Wszystko zmieniło się podczas jednego z okołoświątecznych treningów w Zakopanem. Stoch skakał wtedy na Średniej Krokwi. - Jeden z treningów, które przeprowadziliśmy przed świętami w Zakopanem był wyjątkowy. Znaleźliśmy klucz do pewnych elementów i to wyglądało dobrze już podczas mistrzostw Polski w Wiśle. Wygląda na to, że staje się coraz lepszy i wygodnie mu z tym, co przygotowaliśmy - mówi trener Polaków, Thomas Thurnbichler.
- To był bardzo udany, perspektywiczny trening. Wlała we mnie dużo optymizmu i pozytywnej energii, którą zaczynałem gubić. Niepotrzebnie nakręcałem się na rzeczy, na które nie powinienem. Wiadomo, że w sporcie tak jest, że chciałoby się być o wiele dalej, niż jest się aktualnie. Trzeba jednak wykonać ileś kroków, by się tam znaleźć. I to właśnie na tym muszę się skupić - ocenia Stoch.
Po tym treningu Stoch zaskoczył w Wiśle. Zdobył mistrzostwo Polski w konkursie świątecznym 23 grudnia, a w pierwszej serii odleciał na niezwykłe na tej skoczni 138 metrów. - Te mistrzostwa Polski dały mi bardzo wiele, bo w trakcie konkursu oddałem bardzo dobre skoki. One pokazały mi, gdzie mogę być, jeśli wszystko dobrze się poukłada. A przede wszystkim, jeśli ja wykonam dobrą pracę - wskazuje skoczek.
A Turniej Czterech Skoczni i Kamil Stoch to przecież połączenie niemal idealne. Tak uważają choćby niemieccy spikerzy, którzy - już nie pierwszy raz - przywitali Kamila Stocha określeniem "Koenig Kamil" i po angielsku "King Kamil", czyli nazywając go królem. To unikatowe i świetne zachowanie. Takiego określenia nie używa się tutaj wobec nikogo innego.
- Akurat zrobiła się cisza i to słyszałem. Jest mi bardzo miło, że świat skoków tak o mnie myśli, że ma o mnie takie zdanie. To tym bardziej daje motywację, żeby stać się dobrym sportowcem - komentuje Stoch. Dawida Kubackiego pytamy, czy myśli, że jemu po ewentualnym drugim zwycięstwie też ktoś przyznałby specjalną zapowiedź, albo przydomek. - Hmmm, nie wiem. Poczekamy, zobaczymy - śmieje się Polak. W dniu kwalifikacji doczekał się jednak "Super-Kubackiego" od austriackiej prasy.
Stoch dość kąśliwie odpowiada za to na pytanie o niemieckich kibiców. Ci rozkręcili w Oberstdorfie wielką imprezę, wykupując aż 16 tysięcy biletów na kwalifikacje, czym wielu zaskoczyli. Porównuje się ich doping nawet do tego z Zakopanego. - Tak mówią? Chyba tylko Niemcy - żartuje. - Zakopanego nie da się podrobić. Są miejsca, które mają specyficzną atmosferę i nie należy ich porównywać ze sobą. Turniej jest w ogóle taką specyficzną imprezą. Niemcy są nakręceni na wynik swoich zawodników i bardzo tego chcą. To czuć - dodaje.
Rywalem Kamila Stocha w parze systemu KO w pierwszej serii czwartkowego konkursu w Oberstdorfie będzie Amerykanin Erik Belshaw. Jej początek zaplanowano na godzinę 16:30. O 15:00 odbędzie się za to seria próbna. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.