Schmitt: "To dlatego Kubacki wygrywa". Legendarny Niemiec pod wrażeniem. "Faworyt"

Łukasz Jachimiak
- Faworytem jest Dawid Kubacki. Jest w najlepszej formie i ma największy potencjał - nie ma wątpliwości Martin Schmitt. Rusza 71. Turniej Czterech Skoczni. W środę 28 grudnia o godzinie 16.30 kwalifikacje w Oberstdorfie.

Dawid Kubacki jest liderem Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 2022/2023. Z ośmiu konkursów wygrał aż cztery, w sumie sześć razy był na podium. Kubacki uchodzi za faworyta Turnieju Czterech Skoczni, w którym w przeszłości już osiągał sukcesy. W sezonie 2019/2020 wygrał go, a w sezonie 2020/2021 zajął w nim trzecie miejsce.

Zobacz wideo Trener polskich skoczków wskazał kluczową zmianę po klęsce z zeszłego sezonu. "To wielka zaleta"

Kubacki jest świetny, ale w bieżącym sezonie wysoką formę pokazują też inni skoczkowie. W czołówce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest ciasno. Ranking przed startem TCS-u wygląda tak:

  1. Dawid Kubacki 650 pkt
  2. Anze Lanisek 576
  3. Stefan Kraft 467
  4. Halvor Egner Granerud 416
  5. Piotr Żyła 377

Dopiero siódme miejsce zajmuje najlepszy z Niemców, Karl Geiger (194 pkt). Niemcy na wygranie Turnieju Czterech Skoczni czekają już 21 lat. W sezonie 2001/2002 triumfował Sven Hannawald. Martin Schmitt, z którym rozmawiamy przed startem niemiecko-austriackiej imprezy, dwa Turnieje skończył na trzecim miejscu (w 2000 i 2001 roku).

Wszystkie konkursy pokażą na żywo TVN i Eurosport 1, natomiast wszystkie kwalifikacje będzie można zobaczyć w Eurosporcie 1 i na Playerze.

Łukasz Jachimiak: Czy widzisz zdecydowanego faworyta Turnieju Czterech Skoczni?

Martin Schmitt: Tak, faworytem jest Dawid Kubacki. Moim zdaniem jest teraz w najlepszej formie. I ma największy potencjał. Ale spodziewam się, że inni będą bardzo blisko i Dawid będzie musiał skakać na swoim najwyższym poziomie, żeby wygrać. To dlatego, że również Anze Lanisek, Stefan Kraft i Halvor Egner Granerud są teraz na bardzo wysokim poziomie. Oni wszyscy są blisko Kubackiego. Spodziewam się, że ich rywalizacja będzie ekscytująca. Ale Dawid jest moim faworytem.

W czym Kubacki jest najlepszy? Czym przewyższa wszystkich?

- Przez lata Kubacki dał się poznać z niesamowitej siły na progu. Ale w tym sezonie on bardzo polepszył swoją pozycję w locie. Teraz on jest bardzo dobry i w odbiciu z progu, i w pierwszej fazie lotu. To jest bardzo ważny krok, który zrobił, żeby się poprawić. Doceniam to, bo bardzo trudno w wieku ponad 30 lat zmienić swój styl. On to zrobił w trakcie letnich przygotowań. Za nim kawał dobrej roboty. Niesamowitej, naprawdę. Dzięki temu, co wypracował latem, teraz jest tak dobry. Zmiana pozycji zaraz za progiem tłumaczy dominację Kubackiego, którą oglądaliśmy w pierwszej części sezonu. To dlatego on wygrywa i jest moim faworytem.

A co myślisz o Piotrze Żyle. Nie wymieniłeś go wśród tych, którzy będą walczyć o wygranie Turnieju Czterech Skoczni. Dlaczego?

- Nie jestem pewien czy Żyła jest na tyle konsekwentny, żeby to zrobić. Oczywiście skacze bardzo dobrze i fizycznie jest chyba mocniejszy nawet niż Kubacki. On ma wielki power na progu, ale on musi cały czas kontrolować tę swoją energię i nie wiem czy to będzie działało, kiedy presja będzie ciążyła przez wiele kolejnych dni z rzędu. Nie wiem czy na przykład po dobrym rozpoczęciu Turnieju Żyła będzie w stanie cały czas kontrolować ten swój power w Innsbrucku i w Bischofshofen. Ale naprawdę miło byłoby zobaczyć, że to robi.

Co może zrobić Kamil Stoch?

- Kamil nie jest teraz tak mocny, ale naprawdę nie skacze źle. Widziałem, że część rzeczy w jego skokach działa, natomiast on cały czas nie mógł jeszcze znaleźć stabilnej pozycji w locie. On potrzebuje więcej rotacji przy wyjściu z progu. To dlatego cały czas wkłada dużo wysiłku w znalezienie dobrej pozycji w locie. Ale w skokach często jest tak, że wystarcza mała poprawa i że ona przychodzi na przykład po dobrym dniu treningowym. Stochowi mogą wystarczyć nawet dwa kolejne dobre skoki treningowe, żeby skorygował drobne problemy w technice. On w każdej chwili może znów poczuć ten odpowiedni ruch na progu. Stoch w trakcie Turnieju może się poprawiać ze skoku na skok i może być blisko podium.

Porozmawiajmy o Niemcach - dlaczego wasi skoczkowie tak słabo zaczęli sezon?

- Myślę, że oni zaczęli sezon tak słabo, żeby polscy skoczkowie mogli zrobić to, co zrobili, ha, ha! No dobrze, tak naprawdę widziałem ich jesienią na mistrzostwach Niemiec i wyglądali dobrze, byli w formie. Myślę, że może później trochę za długo zwlekano z przygotowaniami do początku sezonu, może ekipa skupiała się nie na nim, tylko od razu na Turnieju Czterech Skoczni. Mamy bardzo doświadczony zespół i na pewno byłoby lepiej, gdyby oni od razu skakali dobrze, ale jestem pewny, że byli w stanie przeczekać trochę gorszy czas. Myślę, że to nie była dla nich żadna wielka rzecz. Teraz mieli ważny obóz w Oberstdorfie i wierzę, że tam wszystko dopracowali.

Czyli wierzysz, że któryś z Niemców włączy się do walki o wygranie Turnieju?

- Myślę, że Karl Geiger będzie o to walczył. Spodziewam się też, że Andreas Wellinger zrobi krok w kierunku walki o podium.

Czy trener Stefan Horngacher jest pod presją po słabym początku i przed jednym z najważniejszych punktów sezonu?

- Nie sądzę. W naszej federacji wszyscy wiedzą, jak duży wysiłek Horngacher wkłada w swoją pracę i jak ważna dla niego jest ta praca. Oczywiście Horngacher jak każdy trener potrzebuje sukcesu, ale jestem pewny, że nie mając go w pierwszej fazie sezonu, i tak cały czas dobrze wiedział, co robić. Jestem optymistą, spodziewam się, że niemiecki zespół pokaże się z naprawdę dobrej strony.

Na wygranie Turnieju czekacie 21 lat. Gdy w sezonie 2001/2002 triumfował Sven Hannawald, to Stoch, Żyła i Kubacki byli dziećmi. Dlaczego czekacie już tak długo?

- Ech... Bardzo trudno odpowiedzieć. Faktycznie czekamy wiele lat. Kilka razy byliśmy blisko, kilka razy brakowało nam szczęścia. Na przykład Severinowi Freundowi [sezon 2015/2016], gdy upadł Innsbrucku [w serii próbnej - w konkursie wystartował i zajął drugie miejsce, później opuścił treningi i kwalifikacje w Bischofshofen, ale w zawodach znów był drugi i cały Turniej skończył na drugim miejscu, za Peterem Prevcem] albo Richardowi Freitagowi, który też upadł w Innsbrucku, będąc na dobrej pozycji do walki o wygranie Turnieju [chodzi o sezon 2017/2018, gdy Kamil Stoch wygrał wszystkie cztery konkursy, ale w Oberstdorfie wyprzedził drugiego Freitaga tylko o 4,2 pkt, a w Garmisch-Partenkirchen Niemiec znów był drugi i po połowie imprezy tracił do lidera w sumie tylko 11,8 pkt. W Innsbrucku Freitag upadł po świetnym skoku na 130 m w pierwszej serii i nie dokończył Turnieju].

Pewnego roku blisko był też Karl Geiger, ale wszystko pogrzebał słabszy, pechowy konkurs w Innsbrucku [chodzi o sezon 2020/2021 - wówczas Geiger wygrał w Oberstdorfie, był piąty w Ga-Pa, dopiero 16. w Innsbrucku i trzeci w Bischofshofen, co w sumie dało mu drugie miejsce, za Stochem]. Ale popatrzmy też na to, że przez te wszystkie lata tylko raz Severin Freund zdobył Puchar Świata [to jedyny triumf Niemca, odkąd w sezonach 1998/1999 i 1999/2000 Kryształową Kulę wywalczył Schmitt], więc my nie mieliśmy wielkich faworytów.

Jak ważne jest dla Niemców, żeby Niemiec w końcu wygrał Turniej?

- To jest bardzo ważne dla całych skoków w Niemczech. Każdy tu czeka na ten sukces, media chciałyby go opisać, wszyscy mają oczekiwania, że pewnego dnia to się w końcu znów wydarzy. Może tym razem.

Tęsknisz czasami za tym wszystkim? Może właśnie w porze rozgrywania Turnieju, kiedy wszyscy mocniej żyjemy skokami?

- Hmm... Nie, nie tęsknię. Chociaż nie powiem, przyjemnie byłoby czasem znów skoczyć. Ale mam fajne wspomnienia ze skoków, na górze z nartami nie byłem już od ośmiu lat i myślę, że to jest jednak definitywny koniec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.