Często, jeśli chodzi o polskie skoki narciarskie, słusznie narzekamy na formę młodszych skoczków. Wiemy, że mamy Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyłę, ale kiedy zastanawiamy się nad przyszłością, pojawia się znak zapytania. Nowy sezon pokazuje, że przyszłość naszych skoków wcale nie musi malować się w ciemnych barwach. Tylko że raczej źle szukaliśmy. Pozytywny akcent dostajemy od Jana Habdasa, który w dobrym stylu wywalczył miejsce w składzie na Turniej Czterech Skoczni.
Na TCS pojedzie grupa starszych skoczków: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Stefan Hula oraz dwaj młodzi: 23-letni Paweł Wąsek i Jan Habdas. 19-latek udanie rozpoczął sezon w Pucharze Kontynentalnym. Na inauguracji w Vikersund zajął siódme i czwarte miejsce. Nieco gorzej było na trudnym obiekcie w Ruce, gdzie był 14. i 15. Kluczowym startem były więc czwartkowe mistrzostwa Polski w Wiśle i okazało się, że Jan Habdas faktycznie jest obecnie w grupie najlepszych biało-czerwonych.
W konkursie Habdas zajął piąte miejsce i nad szóstym Jarosławem Krzakiem miał ponad 15 punktów przewagi. To wręcz przepaść. Habdas mocno wygrał także z głównymi konkurentami do wyjazdu na TCS, bo Maciej Kot był ósmy, a Aleksander Zniszczoł 10. Co ciekawe, dziewiąty był 16-letni Wiktor Szozda.
Thomas Thurnbichler od dłuższego czasu śledził postępy Habdasa i był w stałym kontakcie z trenerem kadry B Maciejem Maciusiakiem. Współpracę świetnie było widać na czwartkowych mistrzostwach Polski w Wiśle, gdzie kamery TVP kilka razy przyłapywały trenerów na wspólnej analizie skoków. - Jeśli jesteś liderem drużyny, to musisz ufać współpracownikom. Maciek jest trenerem kadry B i wykonuje bardzo dobrą pracę. Wiem, że teraz Habdas skacze bardzo dobrze. Śledzę go uważnie, wiem, że na zgrupowaniu w Planicy przed startem Pucharu Kontynentalnego skakał najlepiej razem z Murańką – mówił Thurnbichler w połowie grudnia.
19-letni Jan Habdas w zawodach Pucharu Świata pierwszy raz pojawił się przed rokiem w Wiśle. Po niezłych skokach treningowych kibice domagali się wręcz skoczka w konkursie drużynowym, bo tak słabo prezentowała się stara gwardia. Ostatecznie w konkursie Habdas był 46. W tym roku było zdecydowanie lepiej, bo na inaugurację sezonu Habdas dwa razy otwarł się o punkty i był 34.
- To jest harpagan – usłyszeliśmy kilkanaście miesięcy temu o Janie Habdasie. Trenerzy podkreślali, że młody skoczek wręcz buzował energią, ale nie zawsze umiał to przenieść na skocznie i czasami musiał być wręcz stopowany przez trenerów, by dobrze ukierunkować energię.
Dużo o tym może powiedzieć Krzysztof Biegun, który miał okazję współpracować z Habdsasem w kadrze juniorów. Gdy zapytaliśmy go o pierwsze skojarzenie z Habdasem, odpowiada bez wahania: - Inteligentny, ambitny wariat w pozytywnym tego słowa znaczeniu – śmieje się Biegun, obecnie trener bazowy PZN w Beskidach.
Jak wyliczył Adam Bucholz ze Skijumping.pl, Jan Habdas będzie 72. reprezentantem Polski w Turnieju Czterech Skoczni. I jest to swego rodzaju symbol nadchodzącej zmiany w polskich skokach. Ta prędzej czy później musi nadejść, a Habdas jest przedstawicielem nowej fali. Jest przedstawicielem "Pokolenia Z", w całym znaczeniu tego określenia. Dlaczego?
Śledząc konta społecznościowe Jana Habdasa od lat widać, że to człowiek wychowany w erze globalizacji. Co ciekawe, bardzo możliwe, że wielu fanów nie znało go dotąd ze skoczni, a zna z TikToka, gdzie swoimi produkcjami potrafi wykręcać setki tysięcy wyświetleń.
Wydaje się, że znalazł w tym wspólny język z Maciejem Kotem, bo 31-latek świetnie się odnalazł w meandrach TikToka. Co to daje? Choćby miejsce na ekspozycję dla sponsorów. Jeśli skoczek nie startuje w Pucharze Świata i nie znajduje się na pierwszych stronach gazet, trudno mu o zdobycie prężnego sponsora i finansowanie pozwalające na godne życie. A Habdas jest z pokolenia, które to czuje. I wychodzi mu to zupełnie naturalnie.
A posiadanie w kadrze skoczków grubo po trzydziestce, a przy okazji tak młodych i energicznych zawodników, jak Paweł Wąsek czy właśnie Habdas będzie też ciekawym doświadczeniem dla trenera. Bo o ile Stoch, Kubacki czy Żyła mocno dbają o prywatność i rzadko dzielą się z kibicami życiem poza skocznią, to w przypadku młodych skoczków widać, że są wychowani w zupełnie innej kulturze.
Ostatnie kilkanaście miesięcy to okres naprawdę dobrej pracy, którą z Habdasem wykonali trener kadry juniorów Daniel Kwiatkowski, a ostatnio Maciej Maciusiak w kadrze B, do której Habdas trafił w kwietniu.
Jeszcze w poprzednim sezonie Habdas startował głównie na poziomie FIS Cupu, gdzie trzy razy stawał na podium, a w Kontynentalu zaliczył 10 konkursów, w których zdobył 48 punktów. W tym sezonie już ma 120 punktów w zaledwie czterech konkursach.
Jan Habdas to nie jest skoczek, który z miejsca zbawi polskie skoki i już na najbliższym Turnieju Czterech Skoczni będzie się liczył w walce o coś więcej. W TCS startuje około 70 skoczków w kwalifikacjach, dlatego już samo zakwalifikowanie się do konkursów powinno być planem minimum. A gdy Habdas będzie liczył się w walce o punkty, to będziemy mogli mówić o dobrych startach młodego skoczka. Z drugiej strony skaczący dużo gorzej od Habdasa Zniszczoł, Wolny czy Pilch regularnie wchodzili ostatnio do zawodów Pucharu Świata, dlatego 19-letni skoczek powinien przystąpić do TCS bez żadnych kompleksów.