• Link został skopiowany

Pilch skarży się po fatalnym początku sezonu. "Spływają do mnie wulgarne wiadomości"

- Momentami zaczynają do mnie spływać bardzo wulgarne wiadomości. To nie pomaga - powiedział Tomasz Pilch, polski skoczek w rozmowie z TVP Sport po fatalnym początku sezonu.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

52, 50, 49, 49, 50, 45, 46, 44 - takie wyniki w ośmiu ostatnich punktowanych seriach Pucharu Świata zanotował Tomasz Pilch. Jest stabilnie, ale jednak zupełnie nie na tym poziomie, na którym powinno być. Polak zadomowił się na dole stawki, wśród najgorszych obecnie skoczków w elicie - pisał o Pilchu Jakub Balcerski, dziennikarz Sport.pl.

Zobacz wideo Trener polskich skoczków wskazał kluczową zmianę po klęsce z zeszłego sezonu. "To wielka zaleta"

Pilch: Zaczynają do mnie spływać bardzo wulgarne wiadomości. 

111, 106,5 i 103,5 metra to odległości, którymi nie można rywalizować na tym poziomie. W piątkowych kwalifikacjach w Engelbergu Pilch pokonał zaledwie siedmiu zawodników i choć nie powinien mieć z tym problemu, nie awansował do pierwszej serii sobotnich zawodów.

Kilka dni temu Pilch napisał na Instagramie: "Ciężki początek sezonu. Jest to przykre, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni"

 

Skoczek przyznaje, że nie dostał wsparcia od fanów. Wprost przeciwnie. Dostaje obraźliwe wiadomości.

- Kiedy skoki mi nie wychodzą pojawiają się oczekiwania i presja. Momentami zaczynają do mnie spływać bardzo wulgarne wiadomości. To nie pomaga. Staram się unikać zerkania w komentarze, ale od czasu do czasu pojawiają się powiadomienia z treściami, których nie wypada cytować. Nie jest to najlepsza forma wsparcia - powiedział Pilch w rozmowie z TVP Sport.

Pilch dodał też, że denerwował się po kolejnych nieudanych skokach.

- Początek sezonu pokazał, że potrafię awansować do czołowej "30". Ambicje wzrosły. Teraz mi nie idzie. Nie jest łatwo zachować spokój. Denerwowałem się, ale po rozmowach z psychologiem stwierdziłem, że złe emocje w niczym nie pomogą. Ewentualnie przeszkodzą i pogorszą sytuację - dodał Pilch.

Jest niemal przesądzone, że skoczek odpocznie od konkursów Pucharu Świata. - Po takich wynikach trener polskiej kadry, Thomas Thurnbichler nie może mieć już wątpliwości. Już przed weekendem w Engelbergu wydawało się, że zmiany w składzie na Puchar Świata są przesądzone. Jeśli nie przed zawodami w Szwajcarii ze względu na logistykę i długie podróże, to przed Turniejem Czterech Skoczni, na którym takie męczenie się jak w skokach Pilcha byłoby już marnowaniem czasu - dodaje Jakub Balcerski.

Pilchowi dużo brakuje w technice skoków. Zwłaszcza jeśli chodzi o odbicie i timingu - z tym Polak walczy już od dłuższego czasu. Jeszcze kilka sezonów temu wydawał się tak dużą nadzieją, że jego sponsorem został Red Bull, a Pilch skakał w kasku giganta rynku napojów energetycznych. Od tego momentu skoczkowi wszystko się jednak posypało - forma, technika, sponsor odszedł i zaczął się kryzys, z którego wychodził tylko chwilowo. - W podejściu do tego sezonu zmieniłem tylko nastawienie mentalne. Podchodzę na spokojnym luzie, którego nie miałem nigdy. Powiedziałem sobie, że skacze tylko dla siebie, a nie dla kogoś innego. No i widać, że to przynosi efekty - mówił w sierpniu 2020 roku w rozmowie ze Sport.pl. Jak widać, problemy wróciły.

Pilch obecnie zajmuje dopiero 42. miejsce w Pucharze Świata, Ex aequo z Austriakiem Markusem Mullerem. Obaj mają osiem punktów. Wyprzedzają tylko ośmiu skoczków (m.in. dwóch Polaków: Stefana Hulę oraz Aleksandra Zniszczoła). Ostatni, z punktem na koncie, jest Włoch Alex Insam.

Pilch i tak już teraz ma najwięcej punktów w historii swoich startów w PŚ (zadebiutował w nim w styczniu 2018 roku w Innsbrucku). Dotychczas zdobył po punkcie w sezonach 2017/2018 oraz 2020/2021.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: