Thomas Thurnbichler znów zaskoczył skoczków. "Miałem poczucie robienia czegoś złego"

- Ostatnie lata chyba do tego doprowadziły, że trochę inaczej patrzy się na narty, jakby to było coś złego. Poszliśmy, zjechaliśmy trzy razy i fajnie zleciało nam popołudnie - powiedział Paweł Wąsek, opowiadając o zaskakujących metodach treningowych trenera reprezentacji Polski, Thomasa Thurnbichlera.

Początek sezonu 2022/2023 jest bardzo dobry dla polskich skoczków. Dawid Kubacki od pierwszego konkursu w Wiśle nieprzerwanie lideruje klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Piotr Żyła cały czas melduje się w czołówce, a pozostali zawodnicy skutecznie walczą o punkty. Jednym z powodów takiej odmiany są nowe metody treningowe, wprowadzone przez Thomasa Thurnbichlera.

Zobacz wideo Maroko przegrało, ale kibice są dumni ze swoich piłkarzy. "Gra nawet orkiestra dęta!"

Wielkie zmiany

W poprzednich sezonach, gdy szkoleniowcami naszej reprezentacji byli Łukasz Kruczek, Stefan Horngacher czy Michal Dolezal, treningi skoczków wyglądały bardzo standardowo. Dodatkowo każdy z nich otrzymywał szereg zakazów, głównie dotyczących niebezpiecznych sportów, by w najważniejszym momencie nie doznać kontuzji. W przypadku młodego austriackiego trenera sytuacja wygląda inaczej.

Już w materiale przygotowanym przez Krzysztofa Gonciarza, Kamil Stoch przyznał otwarcie, że nowy trener polskich skoczków zmienił bardzo dużo. Przykładem tego jest chociażby skupienie na treningach ogólnorozwojowych, poprawiających motorykę zawodników. Tym razem, przed weekendem Pucharu Świata w Engelbergu, Thurnbichler zdecydował jednak zaskoczyć jeszcze bardziej.

Zakazany owoc

W środowe popołudnie zaledwie 2 dni przed rywalizacją w szwajcarskich Alpach 33-letni szkoleniowiec postanowił polskich skoczków zabrać na stok, by wspólnie pojeździć na nartach. Było to o tyle zaskakujące, że do tej pory taka aktywność była całkowicie zakazana ze względu na wysokie ryzyko odniesienia kontuzji. Jest to jednak pewien symbol nowej myśli treningowej, zdecydowanie bardziej otwartej na swobodę psychiczną zawodników.

Śmiałem się, że miałem poczucie robienia czegoś złego, idąc na narty, choć idę z trenerami... Ostatnie lata chyba do tego doprowadziły, że trochę inaczej patrzy się na narty, jakby to było coś złego. Poszliśmy, zjechaliśmy trzy razy i fajnie zleciało nam popołudnie. Udało nam się zresetować i odpocząć od skoków

- powiedział o środowym wypadzie Paweł Wąsek w rozmowie z portalem skijumping.pl.

Przypomnijmy, że w weekend odbędą się dwa indywidualne konkursy Pucharu Świata w Engelbergu. Prowadzenia w klasyfikacji generalnej cyklu bronić będzie Dawid Kubacki, mający 54 punkty przewagi nad drugim Anze Laniskiem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.