Simon Ammann to postać absolutnie legendarna w świecie skoków narciarskich. Szwajcar debiutował w Pucharze Świata w wieku zaledwie szesnastu lat w sezonie 1997/1998. W kolejnych latach wskoczył na stałe do grona najlepszych skoczków globu i osiągnął wielkie sukcesy. Aż cztery razy został mistrzem olimpijskim, triumfował w klasyfikacji generalnej PŚ w sezonie 2009/2010, zdobył złoty medal mistrzostw świata (Sapporo w 2007 roku na skoczni dużej) i mistrzostw świata w lotach (2010 w Planicy).
Ostatnie lata nie są jednak już tak udane dla skoczka, który ma na karku 41 lat. Do niedawna nie było wiadomo, czy zamierza on w ogóle kontynuować jeszcze karierę. Ammann rozwiał jednak wątpliwości, startując w niedawnych mistrzostwach Szwajcarii. W gronie 14 zawodników, którzy przystąpili do zawodów, zajął 7. miejsce.
Dawny rywal Adama Małysza nie pojawił się jednak podczas inauguracyjnych konkursów nowego sezonu w Wiśle. Co zatem planuje? Czy kibice będą mieli okazję zobaczyć go jeszcze podczas zawodów PŚ? Wygląda na to, że tak. Popularny "Simi" w rozmowie z telewizją RTS zdradził swoje plany. Jak się okazuje, celowo latem zrobił przerwę od startów. Spędził czas z rodziną i zajął się rozwijaniem działalności biznesowej. Teraz wraca, by odbudować formę.
- Psychicznie ta totalna przerwa w lecie dobrze mi zrobiła. Fizycznie wiem, co mnie czeka. Będziemy musieli znaleźć siłownię, podciągnąć ciężary i powiązać skoki z treningiem - powiedział. Zdradził także, nad czym będzie musiał pracować najwięcej. To prędkość na progu, z którą od dłuższego czasu ma problemy. - W moim wieku nie mam już czasu na wypróbowanie wielu rzeczy. Wiem, co należy poprawić. Muszę ustalić plan, który pozwoli mi odzyskać prędkość w nogach. Wydaje mi się to realistyczne jako wyzwanie - ocenił.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Ammann ujawnił, że chce zakwalifikować się do szwajcarskiej kadry na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w Planicy na przełomie lutego i marca 2023. Będzie o to bardzo ciężko, jednak skoczek nie zraża się i ma awaryjny plan.
- Jeśli mi się to nie uda, chciałbym mieć możliwość skakania na skoczniach mamucich na koniec sezonu. Chcę spróbować jeszcze raz latać, dlatego kontynuuję karierę. Myślę, że ludzie zrozumieli, że kocham skoki narciarskie i że pasja jest tym, co mnie napędza - podsumował.
Simon Ammann nie zdradził natomiast, kiedy dokładnie planuje wrócić do rywalizacji w Pucharze Świata. Najbliższą okazję będzie miał już w dniach 26 i 27 listopada. Wówczas odbędą się zawody w fińskiej Ruce. Pozostaje nam zatem czekać, czy sympatyczny skoczek stawi się na starcie.