W ten weekend rozpocznie się nowy sezon skoków narciarskich. Zawodnicy rozpoczną zmagania w Wiśle. Polscy skoczkowie przystąpią do tego sezonu z nowym trenerem, Thomasem Thurbichlerem. Zastąpił on na tym stanowisku Michala Doleżala. Rozstanie ze słowackim szkoleniowcem było dosyć burzliwe.
Przypomnijmy, że na koniec zeszłego sezonu w polskich skokach wybuchła niemała afera. Na antenie Eurosportu Michal Doleżal ogłosił, że odchodzi z reprezentacji i nie będzie jej już prowadził. Potem przed kamerami stanęli m.in. Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki i, mówiąc kolokwialnie, "przejechali" się po władzach związku, zarzucając, że nikt nie rozmawiał z nimi o tej sytuacji. Dodali też, że nie wiedzą, co będzie dalej.
Cała sytuacja była niezwykle stresująca dla ówczesnego dyrektora PZN, a obecnie prezesa Adama Małysza. To on znalazł się bowiem pod ostrzałem. Jak wyznał w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem, problemy ze zdrowiem miał jednak wcześniej. - Miałem ogromne problemy z ciśnieniem. Przez to nie poleciałem na igrzyska olimpijskie. Jakiś czas przed nimi wylądowałem w szpitalu. Już jest lepiej. Dwa tygodnie temu przestałem jeść tabletki, które przyjmowałem od grudnia – przyznał.
W rozmowie Małysz wrócił do całej sytuacji i przyznał, że ma żal do Doleżala. Z relacji prezesa wynika, że Doleżal poprosił, aby nie ogłaszać jeszcze podjętej przez związek decyzji o rozstaniu. Trener chciał, żeby zawodnicy dowiedzieli się po zawodach w Planicy. - Do Doleżala mam pretensje. W dużym stopniu sytuacja z Planicy to jego wina. Prosił nas, żebyśmy mu przed ostatnimi konkursami powiedzieli, jaka jest nasza decyzja. Ja i Wojciech Gumny byliśmy w Planicy, zadzwoniliśmy do prezesa Tajnera, był zarząd, była decyzja, że nie przedłużamy umowy i tę decyzję Doleżalowi przekazaliśmy. Powiedział nam, że to rozumie, że nam dziękuje, że w ogóle dostał taką szansę i na koniec nas poprosił, żebyśmy zawodnikom tego nie mówili, żeby wszyscy się dowiedzieli dopiero po ostatnich zawodach sezonu. Co się stało, że zmienił zdanie i ogłosił wszystko w telewizji? Dlaczego zawodnicy opowiadali, że nikt z nimi nie rozmawiał? – zastanawia się Małysz.
Przypomniał też, że chciał porozmawiać o tym z zawodnikami w Vikersundzie, ale wówczas miał usłyszeć od Stocha, że to nie czas na takie rozmowy. - Powiem szczerze: przez pierwsze dni po Planicy byłem wręcz zrozpaczony. Przecież jako dyrektor byłem ich szefem, a nigdy nie dawałem im odczuć, że taka jest nasza relacja. Oddawałem im serce, buty za nimi nosiłem, jeździłem na wszystkie konferencje, żeby ich odciążyć, żeby im pomóc jak tylko mogłem – podsumował Małysz.
Całą rozmowę Łukasza Jachmiaka z Adamem Małyszem można przeczytać pod TYM linkiem