Ostatni skoczek z Afryki kończy karierę. "Trudna decyzja i smutny moment"

- To była trudna decyzja i smutny moment, ale czułem, że nic nie idzie w takim kierunku, w jakim bym sobie życzył - mówi Alexander Yigermal Roeshol Johnson, ostatni skoczek narciarski pochodzący z Afryki, który zakończył karierę.

Alexander Yigermal Roeshol Johnson z pochodzenia jest Etiopczykiem, ale nie oddawał swoich skoków na afrykańskich skoczniach, a w Norwegii, gdzie spędził niemal całe życie. Gdy miał dwa i pół roku, adoptowała go norweska rodzina. - Mój dziadek mieszkał blisko lasu, na pagórkowatym terenie, i to on zaczął mi budować pierwsze skocznie. Z nartami byli też związani moi przyjaciele. To wszystko sprawiło, że zabrałem się za to na poważnie - opowiadał Johnson na początku 2021 roku w rozmowie skijumping.pl.

Zobacz wideo Jeremy Sochan porównany do gwiazdy NBA. "W tym wieku to imponujące"

To właśnie wtedy zrobiło się o nim głośno, bo Johnson styczniu 2021 r. wystąpił w mistrzostwach Norwegii. Zajął co prawda dopiero 42. miejsce, ale zainteresował media. Szczególnie w Polsce. - Dlaczego wybrałem skoki? Ponieważ dają fantastyczne uczucie i prawdziwego kopa adrenaliny, gdy oddajesz dobre próby. To niesamowite uczucie. Szczególnie gdy lecisz dobrze i przyśpieszasz w powietrzu - opowiadał Johnson w rozmowie z TVP Sport.

"To była bardzo trudna decyzja i smutny moment"

Johnson zaczynał od kombinacji norweskiej, ale sam tłumaczył, że stracił motywację, bo biegi to nie była dyscyplina, w której czuje się najlepiej. Postawił na skoki. I wychodziło mu to całkiem nieźle: jego oficjalny rekord to 136 metrów na skoczni w Renie, choć na treningach kilkukrotnie przekraczał 140 metrów. Jeszcze wiosną tego roku Johnson zapewniał, że ma swoje cele na najbliższą zimę, ale skijumping.pl informuje właśnie, że 24-letni skoczek ostatecznie postanowił zakończyć karierę.

- Długo o tym myślałem, ale w końcu późnym latem podjąłem decyzję, by dać sobie spokój. To była bardzo trudna decyzja i smutny moment, ale czułem, że nic nie idzie w takim kierunku, w jakim bym sobie życzył. Ciężko trenowałem, ćwiczenia wykazywały, że posiadam teoretycznie dobrą technikę, ale niestety nie znajdowało to odbicia na skoczni. Nie widziałem już potencjału - mówi Johnson skijumping.pl. - Nie rozstałem się jednak zupełnie ze skokami. Szkolę dzieciaki, które chcą zostać skoczkami. Mamy też kilka innych dodatkowych zajęć - dodaje 24-latek, choć nie wyjawia, co to są za zajęcia.

Z poprzedniej rozmowy można się jednak dowiedzieć, że skoki to nie jest jedyna sportowa fascynacja Johnsona, który studiuje wychowanie fizyczne. Uważnie śledzi wyścigi Formuły 1, pasjonuje go siatkówka czy piłka nożna, którą nawet amatorsko uprawiał w Vingrom - w siódmoligowej drużynie na przedmieściach Lillehammer, gdzie Johnson występował jako napastnik.

Alexander Yigermal Roeshol Johnson nie był pierwszy

Afryka jest ostatnim kontynentem, który może kojarzyć się ze skokami narciarskimi. A jednak: to nie do końca prawda. Johnson wcale nie był pierwszy, bo w latach 90. szlaki na skoczniach narciarskich przecierał mu Dunstan Odeke z Ugandy czy pochodzący z Kolumbii Anders Beisvag, który w 2006 r.  pojawił się na zawodach Lotos Cup w Zakopanem.

Wszyscy w pewnym stopniu byli związaniu z Norwegią, która starała się popularyzować skoki w Afryce - jak donosi portal skisprungschanzen.com - już na początku XX wieku. Norwescy emigranci postawili wtedy dwie małe skocznie narciarskie w stolicy Algierii (K-15 i K-25). Były to najprawdopodobniej jedyne tego typu obiekty, jakie stanęły w Afryce, choć niestety nie ma informacji, czy ktoś z miejscowych na nich skakał, bo dostępne źródła mówią tylko o próbach Norwegów.

Tegoroczny sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich startuje już w ten weekend. 5 i 6 listopada w Wiśle, gdzie odbędą się dwa konkursy indywidualne na igielicie.

Więcej o: