Skoczkowie czekali na to ponad 10 lat. Stoch i spółka wreszcie zarobią więcej

Ponad 10 lat najlepsi skoczkowie narciarscy czekali na podniesienie nagród finansowych w Pucharze Świata. Jak donoszą norweskie media, władze FIS wreszcie podjęły decyzję i podniosły stawki. W efekcie za zwycięstwo będzie można zarobić nawet ponad 60 tys. zł.

Niespełna miesiąc pozostaje do rozpoczęcia nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Zawodnicy i pierwszy raz w historii zawodniczki zainaugurują rywalizację w Wiśle już w pierwszy weekend listopada. 

Zobacz wideo Dawid Kubacki pokazał wpadkę na treningu

Skoczkowie zarobią wreszcie więcej

Przed sezonem Międzynarodowa Federacja Narciarska podjęła przełomową decyzję - donosi norweska "Verdens Gang". Pierwszy raz od 2009 roku postanowiono podnieść wynagrodzenie dla zawodników. Najbardziej podwyżkę odczują zwycięzcy, bo zamiast 10 tys. franków szwajcarskich, będą teraz otrzymywali 12 tys. CHF (ok. 60200 zł). Drugi zawodnik poszczególnych konkursów będzie zarabiał 9600 CH (ok. 48160 zł), a trzeci 7200 CHF (ok. 36120 zł).

Pierwotne informacje wskazywało na to, że podniesienie stawek dotyczy czołowej trzydziestki Pucharu Świata. Jednak portal skijumping.pl zweryfikował te informacje u dyrektora Pucharu Świata. - W nowym sezonie PŚ nastąpi podwyżka płac tylko dla czołowej "6", a nie "30" konkursów indywidualnych mężczyzn - pisze portal na Twitterze.

- Od 2009 r. stawki składek pozostawały w stagnacji, więc podwyżka jest na czasie, biorąc pod uwagę wzrost cen w innych aspektach społecznych. Osobiście jestem za tym, aby za tę samą pracę dostawać większe wynagrodzenie, jak pewnie wszyscy inni - ocenił Halvor Egner Granerud, zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2020/2021.

Na podwyżkę nagród mogą liczyć też skoczkinie, ale wciąż będą one zarabiały znacznie mniej od panów. A to dlatego, że najlepsza zawodniczka konkursu otrzyma ledwie 4000 CHF (nieco ponad 20 tys. zł). To o 200 franków więcej niż przy poprzednich stawkach, ale trzy razy mniej niż triumfator rywalizacji mężczyzn. 

- To oczywiście wyzwanie, wiele zawodniczek nie ma możliwości bycia pełnoetatowymi sportowcami, bo nagrody pieniężne są tak niskie, a to też nie jest pozytywne dla rozwoju sportu. Więc dobrze, że jest to dyskutowane, i mam nadzieję, że przynajmniej świat biznesu dostrzeże wartość inwestowania w dziewczyny - skomentowała mistrzyni olimpijska z Pjongczangu Maren Lundby. 

Norwegowie zauważają, że w innych narciarskich dyscyplinach, jak biegi czy biathlon, mężczyźni i kobiety zarabiają tyle samo. - W naszym turnieju RAW AIR zadbaliśmy o równe łączne nagrody dla skoczków i skoczkiń - powiedział Clas Brede Bråthen, menedżer skoków w Norweskim Związku Narciarskim.

Więcej o:
Copyright © Agora SA