Małysz zaskakuje pomysłami zmian w skokach. "Oni jeszcze sprawią sensację"

- Tutaj problem polega nie tylko w samym systemie szkolenia, ale też fakcie, że coraz mniej młodzieży chce uprawiać sport - przyznał Adam Małysz w rozmowie z WP Sportowe Fakty. Nowy prezes PZN o zmianach jakie chce przeprowadzić i o nowym pokoleniu skoczków, których niestety na horyzoncie nie widać.

- Kandydując na stanowisko prezesa, miałem przesłanie i pomysł, jak związek powinien funkcjonować – przyznał Adam Małysz w rozmowie z WP Sportowe Fakty. – Największą obawę wiązałem z odpowiedzialnością za wszystko, co zależy od związku. To sporo waży. Zauważyłem jednak, że biuro, jako takie, funkcjonuje samodzielnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Dojdą nowe osoby, to jasne, bo ogłosiliśmy konkursy choćby na dyrektorów sportowego czy komunikacji, ale wiele spraw się nie zmieni.

Zobacz wideo Hit! Wojciech Szczęsny żartuje z Garetha Bale'a: Nie chcę psuć sobie relacji

Małysz: „Trudno zachęcić młodzież, aby szli do takich placówek"

Małysz w czerwcu tego roku zastąpił na stanowisku prezesa Apoloniusza Tajnera, który przez ostatnie 16 lat był szefem związku. „Decyzja o kandydowaniu na Prezesa PZN była jedną z najtrudniejszych w ostatnich latach, a nawet w całym moim życiu. Proces ten trwał blisko ponad pół roku, ale po wielu przemyśleniach i rozmowach z rodziną zdecydowałem, że chciałbym zrobić jeszcze coś więcej w sporcie i dla sportu", tak skomentował zaraz po ogłoszeniu wyborów wielokrotny medalista Pucharu Świata.

Poprzeczka jest zawieszona wysoko. Za cele Małysz stawia przed sobą i związkiem nacisk na szkolenie młodzieży. Co dokładnie przez to rozumie? Szczególnym nacisk na Szkoły Mistrzostwa Sportowego. - Medale zdobywają głównie ich wychowankowie, ale dziś trudno zachęcić młodzież, aby szli do takich placówek – przyznał Małysz. - Żeby chcieli się uczyć w SMS-ach, potrzeba argumentów. Dofinansowujemy szkoły, więc chcemy brać większy udział w ich funkcjonowaniu i dawać im do dyspozycji najlepszych trenerów w Polsce. Musimy trochę to scentralizować, pomóc, aby w szkołach pracowali nie tylko dobrzy nauczyciele, ale też najlepsi szkoleniowcy. W ten sposób uczniowie będą mieć otwartą ścieżkę i na pewno łatwiej im będzie podjąć decyzję, co dalej.

- Tutaj problem polega nie tylko w samym systemie, ale też fakcie, że coraz mniej młodzieży chce uprawiać sport – powiedział Małysz pytany o nowe pokolenia. Był Małysz. Wydaje się, że era Kamila Stocha idzie ku schyłkowi. – Mówiło się, że nie znajda się moi następcy. Tymczasem jest Kamil, dołączyli do niego Piotrek Żyła i Dawid Kubacki. Obecnie jednak nie twierdziłbym, że nie ma nikogo, kto może ich zastąpić. Jest paru zawodników. Myślę, że jeszcze sprawią sensację.

- Skoki to nie sport dla wszystkich. Jest ryzyko, że dzieci chętnych do uprawiania tej dyscypliny będzie coraz mniej. Nie chcę nawet myśleć o sytuacji, że w ogóle ich nie będzie - wyznał szczerze Małysz.

Wyniki mówią same za siebie

Ostatni sezon dla Polski nie był udany, o czym przyznaje sam Małysz. Żaden z Polaków nie znalazł się na koniec sezonu 2021/22 na podium, a także Biało-Czerwoni nie byli wśród najlepszych w klasyfikacji drużynowej. Adam Małysz jednak jest optymistą i zapewnia, że wyniki przyjdą. - Jestem przekonany, że nowy sezon będzie zdecydowanie lepszy od poprzedniego.

Małysz poruszył najważniejszy wątek – w czym leży problem: w tym, że wśród młodzieży nikt nie atakuje starych wyjadaczy i brak nowych nazwisk na horyzoncie, czy może w samym szkoleniu? – Talenty na pewno są. Błąd popełniono gdzieś po drodze. Trudno określić gdzie dokładnie. Wiele zależy od szkoleniowców i całego systemu. My bardzo poszliśmy w szkolenie, które przygotowywał dr Harald Pernitsch. Zaczęliśmy od juniorów. Tymczasem być może trzeba było skoncentrować się na kadrach A i B, a juniorzy powinni iść swoich rytmem. Przekonywano nas, że stworzenie jednego systemu dla wszystkich spowoduje, że zawodnicy nie będą mieć problemu po przejściu w wiek seniorski, że pójdą tym samym cyklem treningowym. Ale może właśnie to był błąd? – Zauważył Małysz.

Małysz: „Jest wiele elementów do poprawy"

– Chcemy nowoczesności w związku, bo jego praca zaczynała być dość monotonna – wypowiedział się nowy prezes o strukturach. – Nie twierdzę, że poprzedni prezes źle zarządzał, bo prowadził PZN bardzo dobrze, ale widziałem wiele elementów, które można zrealizować lepiej - nowocześniej.

Czas rozliczeń prezesury Małysza przyjdzie – jak w polityce – na koniec kadencji. Od początku jednak widać, że nowy prezes, który zna zapach skoczni, wie co pierwszej drużynie i młodzieży brakuje i co kuleje w związku. Jest pomysł, jest wizja, jest kompetencja. Czekamy na plony, które miejmy nadzieję zbierzemy od pierwszego dnia turnieju Pucharu Świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.