Polscy skoczkowie mają już za sobą pierwsze starty na igelicie. W inauguracyjnych zawodach Letniego Grand Prix w Wiśle zawodnicy Thomasa Thurnbichlera pokazali imponującą formę. Piotr Żyła wygrał kwalifikacje do pierwszego konkursu, w którym najlepszy okazał się Dawid Kubacki. W drugich zawodach triumfował z kolei Kamil Stoch, który na podium stanął obok Kubackiego i Jakuba Wolnego.
W minioną niedzielę w ramach Letniego Grand Prix skoczkowie rywalizowali na skoczni w Courchevel. Choć po pierwszej serii Maciej Kot liczył się w walce o końcowe podium, zakończył zmagania na 10. miejscu. Wygrał Austriak Manuel Fettner. Najlepsi nasi zawodnicy nie pojechali jednak do Francji.
W tym czasie Stoch i spółka zakończyli kolejny etap przygotowań do nowego sezonu. Trzykrotny mistrz olimpijski po jednym z treningów podzielił się ze swoimi fanami ciekawą historią sprzed lat z jednej z licznych podróży. A chodzi o zatrzymanie kadrowego samochodu do kontroli.
"Jeszcze kadrowa anegdotka bez nazwisk. Powrót z zawodów dawno, dawno temu.
- Przekroczył pan prędkość. To będzie mandat.
- Ale proszę pana, ja tu wiozę gwiazdy.
- To dla pana mandat i gwiazdy po 100 zł za brak pasów" - opisał Stoch na Instagramie.
Kilka dni wcześniej Stoch umieścił na swoim profilu na Instagramie zdjęcie z treningów, a w opisie podzielił się z fanami pewną informacją. - Zaliczyłem pierwszą glebę w sezonie. Na jakiś czas mam spokój - napisał trzykrotny mistrz olimpijski. W czwartek na nagraniu na swoim Instastories opowiedział z kolei, jak się czuje po tym upadku.
- Spotkałem się wczoraj bardzo blisko z igielitem. Zaliczyłem pierwszą glebę w tym sezonie. Mam nadzieję, że ostatnią i że mamy to już odhaczone. Nic się na szczęście wielkiego nie stało. Trochę się potłukłem i naciągnąłem kark, ale jestem w stanie kontynuować treningi - powiedział Stoch, dodając, że treningi przebiegają w zadowalający sposób.