W sobotę stało się to, co było zapowiadane już od wielu miesięcy. Apoloniusz Tajner po 16 latach prezesury przestał pełnić najwyższą funkcję w Polskim Związku Narciarskim. Jego następcą został Adam Małysz.
Jednak wymiana na stanowisku nie oznacza emerytury 68-latka. Były trener czterokrotnego medalisty igrzysk olimpijskich podkreślił, że chce nadal angażować się w działania PZN.
- Nie ma potrzeby, żebym musiał całkowicie się odsunąć. Widzę obszary, w których mógłbym się poruszać, aby wzmacniać związek. Jednocześnie nie angażując się w działania, które będą należały do nowych władz federacji. Nie chciałbym w niczym przeszkadzać, lecz pomagać - oznajmił Tajner, po czym dodał: - Są zaniedbane obszary, na które nie było czasu i odpowiednich ludzi. Zakres ewentualnych działań ustalimy na najbliższych zarządach. Teraz chciałbym wziąć dłuższy urlop, odpocząć i wrócić w sierpniu lub we wrześniu do pracy - powiedział 68-latek, cytowany przez portal Skijumping.pl.
W rozmowie ze sport.pl tajemnicy uchylił nowy prezes PZN, Adam Małysz. - Ma być kimś w rodzaju koordynatora ds. szkolenia trenerów. W zjazdach sprawa zaangażowania i zatrudniania trenerów zaczęła ostatnio się poprawiać, wygląda już nieźle, ale w skokach mamy z nimi już spory problem. Chcemy do współpracy wciągać coraz więcej chętnych osób, żeby trenerów było coraz więcej, a także pobudzić angaż młodzieży i jej zainteresowanie sportami zimowymi. Za to w pewnym stopniu będzie odpowiedzialny właśnie Apoloniusz Tajner
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Na ewentualną pomoc byłego szkoleniowca liczy także Adam Małysz. - To, że Apoloniusz Tajner kończy prezesurę, nie oznacza przecież, że skasuję jego numer telefonu. To skarbnica wiedzy, jeżeli chodzi o zakamarki funkcjonowania PZN. Myślę, że chociaż postaram się być samodzielny z nowymi współpracownikami, to mój były trener i szef nie odmówi porady, jeślibym się o taką zwrócił - przyznał 44-latek w rozmowie z TVP Sport.
- Adam to nowy człowiek, inaczej myślący i widzący, który wniesie do tego więcej dynamiki i sił witalnych. Zawsze będzie mógł na mnie liczyć, ale nie zamierzam wtrącać się do kierowania związkiem - odpowiedział mu 68-latek.
Już teraz wiadomo, co będzie należało do obowiązków Tajnera po ustąpieniu z funkcji prezesa PZN. Jak ujawnił Adam Małysz w rozmowie ze Sport.pl., były szkoleniowiec zostanie kimś w rodzaju koordynatora ds. szkolenia trenerów. - W zjazdach sprawa zaangażowania i zatrudniania trenerów zaczęła ostatnio się poprawiać, wygląda już nieźle, ale w skokach mamy z nimi już spory problem. Chcemy do współpracy wciągać coraz więcej chętnych osób, żeby szkoleniowców było coraz więcej, a także pobudzić angaż młodzieży i jej zainteresowanie sportami zimowymi. Za to w pewnym stopniu będzie odpowiedzialny właśnie Apoloniusz Tajner - podkreślił Małysz.
68-latek jest jedną z najbardziej zaangażowanych osób w rozwój polskiego narciarstwa. Najpierw był skoczkiem, następnie trenerem, a później działaczem PZN. Jego zasługi docenił także prezydenta Andrzej Duda, który podczas Walnego Zgromadzenia PZN odznaczył Tajnera Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. 68-latek ostatecznie został też wybrany honorowym prezesem PZN.