"Skoki narciarskie w naszym kraju znikają". Dramatyczny apel

Czeskie skoki narciarskie od lat są w kryzysie, ale teraz sytuacja wydaje się wręcz dramatyczna. - Jeśli nie znajdziemy trzech milionów koron, skoki narciarskie w naszym kraju mogą zniknąć - wyznał Jakub Janda.

O kryzysie czeskich skoków mówi się od wielu lat. Na próżno szukać sukcesów naszych południowych sąsiadów w minionych sezonach. Ostatnim zawodnikiem, który potrafił regularnie stawać na podium Pucharu Świata, był Jakub Janda, który teraz jest szefem skoków w swoim kraju i bije na alarm.

Zobacz wideo W skokach narciarskich są równi i równiejsi!

Jakub Janda znów w mocnych słowach. "Skoki narciarskie w naszym kraju mogą zniknąć"

"Jeśli nie znajdziemy trzech milionów koron, skoki narciarskie w naszym kraju mogą zniknąć. Taki jest obraz sytuacji. Musimy bardzo się starać, ale wierzę, że odniesiemy sukces i nie pozwolimy, aby ten sport umarł" - powiedział Janda, dla rozgłośni radiowej Radiožurnál.

W minionym sezonie czescy skoczkowie zdobyli ledwie 54 punkty do klasyfikacji Pucharu Narodów. Po tym ze sztabem szkoleniowym pożegnał się były zawodnik Jan Matura, który dołączyć do francuskiej ekipy. Janda jednoznacznie wyznał, że jego związek nie był w stanie zapewnić odpowiedniej pensji Maturze.

Nastąpiła też seria zakończeń kariery. Narty na kołek odwiesili: Tomas Vancura, Vojtech Stursa, Cestmir Kozisek oraz Viktor Polasek. Ze znanych zawodników zostali tylko Roman Koudelka oraz Filip Sakala. Ten ostatni wybrał jednak indywidualny tryb przygotowań. 

"Mamy pewne talenty, które trzeba wypracować, aby przejście z kategorii juniorów do seniorów było jak najlepsze. Wierzę, że za kilka lat uda nam się wprowadzić ich na mistrzostwa świata, żeby tam wystąpić i przynajmniej zdobyć punkty" - przyznaje Jakub Janda.

To nie pierwszy raz, kiedy legenda czeskich skoków uderza w mocne tony na temat sytuacji tej dyscypliny w jego kraju. Kilka tygodni temu zdobywca Kryształowej Kuli 2005/2006 udzielił wywiadu czeskiemu dziennikowi Aktualne.cz, w którym dał wyraźny sygnał, że czasami opada z sił w walce o skoki.

"Jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki, to cały kompleks w Harrachovie upadnie. Spójrzmy na Polskę, która dzięki Adamowi Małyszowi zbudowała solidną bazę. Ale są niestety dni, kiedy siedzę przed komputerem i mam ochotę napisać rezygnację ze stanowiska szefa federacji. Czasem mnie to przerasta, tę funkcję pełnię zupełnie za darmo. Mam dużo pracy jako poseł. Zdarza się, że nie przesypiam nocy, patrzę w sufit, kiedy wiem, że jesteśmy na minusie i to ode mnie zależy, czy pozyskam pieniądze od sponsorów" - przyznał Jakub Janda.

Więcej o: