W poniedziałek potwierdziły się wcześniejsze doniesienia medialne. Adam Małysz oficjalnie ogłosił swoją kandydaturę w zbliżających się wyborach na prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. - Jedna z trudniejszych decyzji w moim życiu - napisał w oświadczeniu były skoczek narciarski.
W rozmowie z TVP Sport czterokrotny mistrz świata odpowiedział na pytanie, jak będzie radził sobie z typowymi zadaniami, z jakimi mierzy się prezes związku sportowego. Chodzi o pozyskiwanie pieniędzy, ale też uczestniczenie w bankietach. - Jeśli chodzi o załatwiania, to myślę, że to ogarnę. Trochę ciężko będzie w przypadku bankietów. Nie jestem do tego stworzony. To też była jedna z tych rzeczy, które mnie odwodziły od tej decyzji. Nie podejmowałem tej decyzji, bo trochę mnie to przerażało - wyznał Filipowi Czyszanowskiemu Małysz.
- A z drugiej strony patrząc na to… czy ja muszą być takim stereotypowym prezesem? Nie. W końcu to ja mam rządzić tym związkiem, więc mogę to robić trochę po swojemu – przyznał dotychczasowy dyrektor koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej.
W poniedziałkowym oświadczeniu Małysz zaznaczył też, na czym chciałby skupić się podczas swojej kadencji. - Wiem, że na nowym stanowisku konieczne jest rozszerzenie perspektywy. Dlatego chcę zając się podnoszeniem poziomu wszystkich dyscyplin olimpijskich podlegających pod PZN. Nie tylko skoków narciarskich, ale też biegów, snowboardu i narciarstwa alpejskiego. Ważne będzie też np. poszerzanie bazy szkoleniowej na etapie juniorskim oraz samo zadanie, związane ze związkiem, czyli profesjonalizacja pracy biura PZN.
Mam wielką nadzieję, że moja koncepcja zostanie zaakceptowana i sporty narciarskie jeszcze zyskają w naszym kraju na znaczeniu oraz popularności - zakończył kandydat na prezesa PZN. A wybory na nowego szefa polskiego narciarstwa zaplanowano na 25 czerwca. Małysz jest jedyną osobą, która zgłosiła się do wyścigu po stanowisko. Wszystko wskazuje zatem na to, że to właśnie on zastąpi wieloletniego prezesa - Apoloniusza Tajnera.