Kwestia przepisów dotyczących kombinezonów w skokach narciarskich wzbudzała sporo kontrowersji podczas minionych igrzysk olimpijskich. Eksperci i zawodnicy zwracali głównie uwagę na kombinezon Karla Geigera, który wyglądał na nieprzepisowy. Niemiec finalnie zdobył trzecie miejsce, wyprzedzając o kilka punktów Kamila Stocha, a kontrolerzy sprzętu FIS tłumaczyli się, że niektóre zdjęcia mogą wprowadzać w błąd.
Teraz kwestia ta ma jednak zostać poddana rozważaniom wewnątrz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Jak twierdzi TVP Sport, FIS chce dokonać zmian sposobu pomiaru kombinezonów u skoczków narciarskich. Do tej pory pomiar dokonywany był od podłoża do kroku. Zawodnik stawał przy ścianie, miał mieć wyprostowane nogi i rozstawione je na szerokość 40 centymetrów. Skoczkowie skutecznie manipulowali wynikami, korzystając przy tym z pasków w kombinezonach.
- Gdy zawodnik dobrze wypiął brzuch, to krok zostawał wysoko. Potem wciągał brzuch i krok spadał. Pasek był po to, aby nie dało się ściągnąć kroku, ale zespoły nauczyły się omijać tę przeszkodę, a wręcz... z niej korzystać, bo pasek trzymał wyżej krok po naciągnięciu - cytują osobę ze środowiska dziennikarze "TVP Sport".
Portal dodaje, że według nowych pomysłów FIS, pomiary miałyby być dokonywane na siedząco, tak aby mierzyć odległość od barków do pośladków, co wykluczałoby sens prób różnych manipulacji, bo te wpływałyby na długość mierzoną od góry. Uprzednio dokonywano by również pomiarów bez kombinezonu, a z nich zniknęłyby również wcześniej wspomniane paski.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Decyzje powinny zostać ogłoszone w maju. Dzięki nowym regulacjom miałoby nie dochodzić sytuacji, gdy choćby jak na poprzednim olimpijskim turnieju drużyn mieszanych, zdyskwalifikowano aż pięć zawodniczek.