Po zakończeniu sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich doszło do zmiany trenera w polskiej kadrze. Nie przedłużono umowy z Michalem Doleżalem, a w jego miejsce zatrudniono Austriaka Thomasa Thurnbichlera, który do tej pory pełnił rolę asystenta w austriackiej kadrze. Nie da jednak się ukryć, że Austriak może w przyszłości być jednym z najlepszych trenerów na świecie, a praca w Polsce może okazać się początkiem wielkiej trenerskiej kariery.
Ale jak się okazuje, nie tylko w polskiej kadrze mogło dojść do spektakularnej zmiany na stanowisku trenera. Po tym sezonie kończyła się umowa Stefana Horngachera z reprezentacją Niemiec. Austriak trzy lata temu podpisał umowę do końca sezonu 2021/2022 i niemiecka federacja mocno zastanawiała się, co robić dalej.
I fiński portal iltalehti.fi informuje, że jednym z kandydatów do zastąpienia Hornachera od nowego sezonu był Mika Kojonkoski, legendarny fiński trener. - Były realne i możliwe alternatywy - powiedział Kojonkoski, mając na myśli nie tylko pracę w Niemczech, ale także w Polsce. PZN jednak bardzo szybko odrzucił jego kandydaturę.
Kojonkoski jesienią niespodziewanie stracił pracę w reprezentacji Chin, z którą zrobił wielki postęp. Ba, wręcz niebywały, bo Kojonkoski zbudował tam struktury, wybrał skoczków i doprowadził ich nawet do startów w Pucharze Świata. Oczywiście, nie mogło być mowy o wygrywaniu, ale jego praca i tak mogła budzić podziw.
Kojonkoski już raz pracował z kadrą Finlandii. Był jej pierwszym trenerem w latach 1999-2002. Pod jego wodzą fińscy zawodnicy odnieśli sporo sukcesów - m.in. Matti Hautamaeki wywalczył brązowy medal igrzysk olimpijskich w Salt Lake City, a Finowie w drużynie sięgnęli po brąz.