W środę w Krakowie odbyło się spotkanie zarządu Polskiego Związku Narciarskiego. Wydawało się, że po obradach dojdzie do ogłoszenia kadr A i B skoczków na przyszły sezon. Kadry nie zostały wciąż jednak potwierdzone.
- Nie ogłosiliśmy kadry A po środowym spotkaniu zarządu, gdyż nie wszystko zostało jeszcze ustalone. Wiążące decyzje zapadną dopiero po poniedziałkowym zgrupowaniu trenerów, do jakiego dojdzie w Wiedniu. To trenerzy, pod kierunkiem głównego Thomasa Thurnbichlera muszą wszystko poukładać, by to miało ręce i nogi. Ich decyzjom najpierw się przyjrzę ja, a później zaakceptuje wszystko zarząd związku - powiedział Interii Adam Małysz, dyrektor koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej.
Były świetny skoczek zdradził również, że kadra A będzie liczyć maksymalnie sześciu skoczków. Pewniakami wydają się być: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Paweł Wąsek. Kto zajmie pozostałe miejsca? Szanse mają: Kacper Juroszek, Maciej Kot, Klemens Murańka, Tomasz Pilch, Jakub Wolny czy Aleksander Zniszczoł.
- Niespodzianek w składzie kadry A nie będzie. Nieważne kto do której trafi. Liczy się tylko to, żeby trenowanie zarówno w tej A, B, jak i młodzieżowej miało ręce i nogi, funkcjonowało należycie i zapewniało rozwój każdemu zawodnikowi - dodaje Adam Małysz.
W Wiedniu zapadnie też decyzja, czy do sztabu Thurnbichlera w roli asystenta dołączy Krzysztof Biegun czy Grzegorz Miętus.
- Zależy nam na tym, aby asystent pochodził z Beskidów, z racji tego, że sam Thomas więcej czasu będzie spędzał w Zakopanem. Nic nie jest jeszcze "klepnięte", ale wybór faktycznie jest między Biegunem i Miętusem - przyznaje Adam Małysz dla Interii.
Pierwsze efekty pracy Thurnbichlera są pozytywne. - Po pierwszych rozmowach z nim i pierwszym treningu mogę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Poziomem wiedzy, inteligencji, przygotowania, ilością pomysłów i profesjonalnym podejściem. Zatem niczego Thomasowi nie brakuje. A nazwisko będzie coraz bardziej zyskiwać i będzie coraz więcej warte na rynku trenerskim - mówił kilka dni temu Maciej Kot.
- Też otrzymałem sygnały, że ćwiczenia zaproponowane przez Thomasa pomogą wydobyć rezerwy z organizmów skoczków. Niektórzy mówią, że wcześniej nie byli w stanie wykonać dojazdu, bo ciągnęło ich w jedną stronę, brakowało stabilizacji, a po tych treningach dojazd stał się idealny - mówi Adam Małysz.