Atak Rosji na Ukrainę trwa już od niemal dwóch miesięcy. Za wschodnimi granicami Polski dochodzi do coraz większych aktów terroru, zakrawających nawet o ludobójstwo. Instytucje polityczne nakładają kolejne sankcje na kraj agresora. Podobne działania podejmują też organizacje sportowe. Jedną z nich jest Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), która po silnych protestach reprezentacji Polski i Norwegii wykluczyła z rywalizacji zawodników pochodzących z państwa najeźdźcy.
Mimo niezadowolenia z decyzji FIS Rosyjska Federacja Skoków Narciarskich zrezygnowała z walki o cofnięcie zakazu. O decyzji poinformował Dmitrij Dubrowski. Prezes związku wyznał w rozmowie z agencją TASS, że na początku rzeczywiście przygotowywał odwołanie do Sportowego Sądu Arbitrażowego, ale ostatecznie zaniechał tej myśli. Powodem miało być zapewnienie jednej z członkiń Rady FIS, że "zakaz jest podyktowany bezpieczeństwem rosyjskich zawodników".
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Rozmawialiśmy z Jeleną Wialbe i postanowiliśmy nie składać wniosku. Decyzja o zawieszeniu udziału reprezentacji wynika z niemożności zagwarantowania bezpieczeństwa naszym sportowcom. FIS wspiera nas i bardzo docenia nasze partnerstwo - zakomunikował Dubrowski.
Te słowa niejako potwierdzają oficjalny komunikat Międzynarodowej Federacji Narciarskiej sprzed niemal dwóch miesięcy. Wtedy to organizacja w kontrowersyjny sposób uzasadniła decyzję o wykluczeniu Rosjan z rywalizacji. FIS przyznało, że ich postawa wynika z troski o "bezpieczeństwo i ochronę wszystkich sportowców biorących udział w zawodach".