"To jakiś Prima Aprilis?". Zima w skokach ma ruszyć na igelicie w Wiśle

4 listopada kwalifikacjami w Wiśle ma się zacząć nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rekordowo szybki start zimy ma być możliwy dzięki absolutnej nowości. Na skoczni im. Adama Małysza zawodnicy mają zjeżdżać po torach lodowych, ale lądować na igelicie, a nie na śniegu!

Czegoś takiego jeszcze nie było. Międzynarodowa Federacja Narciarska podejmuje w ostatnim czasie wiele zaskakujących decyzji, ale tą chyba przebiła wszystkie poprzednie.

Zobacz wideo Ekspert ocenił kluczową kontrowersję z meczu Lech-Legia. "Nie ma usprawiedliwienia"

Wszystko przez mundial?

Działacze FIS-u chcą, by sezon 2022/2023 w skokach wystartował jak najszybciej. Tak, by inauguracja nie kolidowała ze startem piłkarskiego mundialu. Mistrzostwa świata w Katarze zaczną się 21 listopada.

Rewolucja w skokach. Kobiety polecą pierwszy raz w historii Rewolucja w skokach. Kobiety polecą pierwszy raz w historii

We wstępnym kalendarzu widzimy, że zawody w Wiśle zaplanowane na 5 i 6 listopada to rzeczywiście wyskok do przodu. Po nim skoczków ma czekać przerwa i wznowienie rywalizacji dopiero w weekend 26-27 listopada w Ruce w Finlandii. Wcześniej nikt inny nie zgłosił gotowości do przygotowania zaśnieżonej skoczni. Wisła też tego nie zrobiła.

- To FIS zaproponował nam zrobienie zawodów na torach lodowych i igelicie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

Dla polskiej strony to o wiele tańsza opcja. Zaśnieżenie skoczni jest bardzo drogie - do produkcji i utrzymania sztucznego śniegu trzeba zużyć mnóstwo wody oraz prądu, a później chemikaliów. - To jest wstępny pomysł. A jeśli FIS się z niego wycofa, to znajdziemy się w kalendarzu w pierwszy weekend grudna - mówi Winkiel. Ta data jest wolna. Po Ruce (26-27 listopada) wstępnie zaplanowane są dopiero skoki w Titisee-Neustadt na 10 i 11 grudnia.

DLOKR A jednak. Adam Małysz zostaje w PZN. "Znów nabrałem ochoty do pracy"

Skąd w ogóle taki pomysł FIS-u? Wspominał o nim w rozmowie ze skijumping.pl Sandro Pertile. - W kontekście przyszłości myślę bardziej o wykorzystaniu października i listopada jako szansie dla zrównoważonego sportu, gdzie moglibyśmy skakać na lodowym najeździe i lądować na igelicie. To pomysł w kierunku bardziej zrównoważonego rozwoju naszego sportu. Wszyscy wiemy, że produkcja sztucznego śniegu wiąże się z dużymi kosztami dla organizatorów. To może być jakiś pomysł, by zaczynać sezon wcześniej, a nie kończyć go później - mówił Włoch.

Dyrektor skoczni w szoku: "To jakiś przedłużony Prima Aprilis?"

Zaskoczony takim rozwojem wypadków jest dyrektor skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle-Malince. - 5-6 listopada? To ciekawe. To nie jest jeszcze jakiś przedłużony Prima Aprilis? Nie? A tak brzmi - dziwi się Andrzej Wąsowicz, który o decyzji FIS-u dowiaduje się od nas. Jan Winkiel potwierdził nam jednak, że sprawa rozegrania zawodów w Wiśle i w takich okolicznościach była konsultowana z komitetem organizacyjnym z Beskidów.

- Mieliśmy zapewnienia odnośnie zawodów, że odbędą się w tym wczesnogrudniowym terminie. Tak jak w sezonie olimpijskim. Igelit i tory lodowe to jedyna opcja. W innym przypadku nie byłoby szans na zawody tak wcześnie - przekazuje nam Wąsowicz. - Nie jestem zadowolony z takiego scenariusza, ale możliwe, że działacze Polskiego Związku Narciarskiego przekazali FIS-owi, że będziemy gotowi - dodaje.

Skoki narciarskie na wysokości 2,5 tys. metrów Rekord. Zbudowali skocznię na 2,5 tys. metrów i zaczęli skakać [WIDEO]

Ostateczne zatwierdzenie kalendarza ma nastąpić podczas kongresu FIS-u. Spotkanie zaplanowano na 26 maja.

Więcej o: