Zapowiadało się na to od piątkowego ogłoszenia decyzji o odejściu Michala Doleżala. Wszyscy wiedzieli, że najstarsi polscy skoczkowie staną w obronie trenera, ale raczej nikt nie spodziewał się skali eskalacji. Bo słowa, które padły w sobotę w mixed zonie na zawsze mogą zmienić polskie skoki narciarskie. Nikt już nawet nie ukrywa, że w samej kadrze skoczków jest podział na starszych, którzy mocno stają w obronie Doleżala i młodszych, którzy przyznają, że trzeba patrzeć w przyszłość. I chcą się rozwijać.
Stoch, Kubacki i Żyła są jednak w innej grupie. Oni w tym momencie nie widzą opcji współpracowania z innym trenerem. - Nie widzę innego rozwiązania, niż mówić o tym głośno w mediach. Bo nikt nas nie zapytał o zdanie. Uważam, że to nie powinno tak funkcjonować. Ludzie, którzy mają zdobywać medale muszą mieć zaufanie do ludzi, z którymi muszą pracować. Relacje buduje się przez lata, nie da się tego odciąć. Jeśli zostaną wprowadzone zmiany, o których jest mowa, to trudno będzie zbudować relacje od podstaw - mówi Stoch. - Byliśmy jedną drużyną z PZN-em. Ale teraz już nie jesteśmy - mówi Piotr Żyła.
Stoch powiedział również, jak wyglądało czwartkowe spotkanie z władzami PZN-em, gdzie poznali decyzję. - Na nasze życzenie odbyliśmy rozmowę z przedstawicielem związku. Tam dowiedzieliśmy się, że muszą zajść zmiany, bo inaczej sponsorzy mogą się wycofać. I jeśli tak to ma wyglądać, to sam mogę finansować swoje szkolenie. Oczywiście nie opłacę szkolenia całej grupie, ale jeżeli tak by musiało być, to ja z własnych pieniędzy opłacę swoje szkolenie - mówi Kamil Stoch.
Zapytaliśmy Kamila również o to, czy widzi możliwość dalszej współpracy całej kadry. Wszak czuć jest ewidentny podział między najstarszymi zawodnikami a tymi zdecydowanie młodszymi. - To już kwestia po sezonie. Będziemy się zastanawiać bez emocji i z dystansem. Wtedy ustalimy plan działania i priorytety. System działa bardzo dobrze, choć zostały popełnione błędy. Absolutnie przez wszystkich. Został popełniony najgorszy z możliwych błędów. Czyli błąd w komunikacji. Powinien być zwołany zarząd, a trener powinien się wypowiedzieć. Co zrobił źle, co trzeba naprawić. Trzeba wszystko poskładać od nowa i nauczyć się na błędach. Musimy wprowadzić plan działania, który będzie obfitował w sukcesy - kontynuował Stoch.
Stoch bardzo mocno broni Doleżala i widać po nim chęć dalszego skakania. Ale deklaracji o kontynuowaniu kariery składać nie chciał. - Wszystko zależy od tego, jak to się dalej potoczy. Sam potrzebuję odpoczynku i poukładać wszystko w głowie. Jeśli mi będzie dane pracować z ludźmi, do których mam pełne zaufanie, to wtedy będę mógł podjąć walkę i jeszcze znaleźć w sobie siłę, by się rozwijać. Kto jeszcze w wieku 35 lat może powiedzieć, że się rozwija? A ja to mogę powiedzieć.
Nie da się ukryć, że na ostatnich wydarzeniach najmocniej straciły przede wszystkim skoki narciarskie. Wizerunkowo stracili wszyscy. Stoch jednak widzi szanse na dojście do porozumienia. - Wszyscy musimy usiąść do rozmów. Trener nie powinien być przekreślony. Powinien dostać jeszcze jedną szansę. Nie zasłużył sobie na to, jak został potraktowany. To jest barbarzyństwo. Powinien teraz przedstawić plan, co dalej mówił dalej Kamil Stoch